Zapewne młodsi czytelnicy mojego bloga nie pamiętają tego. Ale w czasach słusznie minionych była taka animowana bajka (seria), którą można było od święta obejrzeć na czarno białym telewizorze. Nazywała się „Zaczarowany ołówek”. Jej bohater, za pomocą magicznego narzędzia do rysowania (dostarczanego we wrażych momentach przez krasnoludka), pomagał różnym dobrym istotom w nagłej potrzebie, rysując adekwatne przedmioty, które stawały się „ciałem”... Jakże mogło być inaczej? To przecież bajka :)
Lata później zazdrościłem Jill Bioskop (fascynującej bohaterce komiksów Bilala) możliwości przeniesienia swoich myśli na „wirtualny papier”, za pomocą script walkera. Ja wtedy, jak i obecnie, z dużą trudnością zbierałem do k... pojedyncze słowa, przy użyciu tradycyjnej klawiatury. Chociaż teraz mogę już to robić nawet paszczą :)
Z pewną taką nieśmiałością podchodziłem do pierwszych, literackich emanacji Sztucznej Inteligencji, które zademonstrował mi kiedyś kumpel, jej entuzjasta. Efekt pracy wirtualnego pióra był komiczny, żeby nie powiedzieć śmieszny. Owe wypracowania, mogły sprostać jedynie wymaganiom pierwszych klas szkoły powszechnej (co pewnie czyniły). Każdy tekst był doprawdy bardzo drętwy, zbyt gładki, nienaturalny, wręcz sztuczny. Nie było w nim nawet krzty „ducha z maszyny”. Mimo rozlicznych możliwości dobierania parametrów stylu pisania, oferowanych przez mózg elektronowy gdzieś na krańcach internetu. Nawet ja, niedzielny skryba, zauważałem tą obcą cudaczność sztucznej literatury :(
Jednak, kiedy zobaczyłem efekty pracy różnych grafików SI „kopara mi opadła” :) Choć nie od razu. Pierwsza próba (z wilkiem) spełniała niemal wszystkie aspekty mojego „zaklęcia”. Ilustracja była ładna, klimatyczna, przyzwoicie wykonana. Lecz nie robiła większego wrażenia. Zapowiedź przełomu pojawiła się w trakcie spotkania robota z klownem. Pomyślałem wtedy, że z moimi umiejętnościami, nie byłbym w stanie zrobić takiego rysunku. Chociaż próbowałem :(
Aby przekazać komuś innemu, za pomocą obrazu, własną myśl, odczucie, pogląd, potrzebny jest na początku odpowiedni pomysł. Następnie trzeba przygotować materiały i właściwe narzędzia. Tak też zrobiłem w przypadku mojego rysunku z „inteligentnym pędzelkiem”. Pisałem już o tym, ale teraz nieco rozwinę temat... Oczywiście, nie miałem wtedy najmniejszej możliwości, aby rysunek stworzyć odręcznie. Wystarczającą dużo czasu poświęcałem na „pisanie”. Jednak potrzebowałem jeszcze ilustracji. Obrazek miał być prosty, czytelny dla każdego. Składał się z trzech elementów: rysunkowego tła w dużym powiększeniu, pędzelka lub stalówki oraz kreskówkowego spojrzenia (inteligentnego inaczej). Do utworzenia stosownego, drugiego planu wykorzystałem detal grafiki Trusta (z okładki pierwszego Komiks Forum). Podczas google-poszukiwania pozostałych, pasujących składników ilustracji musiałem się już sporo natrudzić :( A jeszcze należało je przekształcić we właściwy sposób. Praca przy ilustracji była niewątpliwie fascynująca. Nawet sprawiła mi pewną satysfakcję. Lecz zabrała zbyt wiele cennego czasu, jak na potrzeby banalnego obrazka zdobiącego zwykły tekst :( Po jej ukończeniu, nie byłem szczególnie zadowolony efektem. Dlatego spróbowałem współpracy z SI.
Kolejna grafika (ta z owieczkami) „rozwaliła system” :) Byłem pod ogromnym wrażeniem ich włóczkowej, dzierganej cielesności. I te spojrzenia... Sam nie byłbym w stanie stworzyć takiego dzieła! Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, ile zajęłoby mi czasu narysowanie podobnego obrazka... A wystarczyło tylko jedno, krótkie zaklęcie :) Niemal, jak w „Zaczarowanym ołówku”.
Następne „odwalenia” SI również robiły na mnie duże wrażenie. Naturalnie, dość często musiałem dokonywać wyboru, spośród licznych propozycji wirtualnych artystów. Czasami powtarzałem zaklęcia, aby uzyskać satysfakcjonujący mnie wynik. Często jednak rezultat tych działań przekraczał znacznie moje wyobrażenia. Co prawda, kilka razy „odręcznie” modyfikowałem wygenerowaną rzeczywistość. Ale tylko w celu wzmocnienia efektu całości... Pomysł, fraza, wybór. To słowa kluczowe, podczas współpracy ze Sztuczną Inteligencją. Spełniają one wszelkie wymogi artystycznej kreatywności. Oferują też niesamowity potencjał nawet zwykłemu człowiekowi. Rozumiem, że „zawodowi” graficy mogą czuć się zagrożeni, taką inwazją wirtualnej mocy. Lecz dla świadomych twórców, korzystanie z SI, będzie na pewno również pomocne przy dowolnych realizacjach. A czy zwykłe człowieki nie powinny mieć możliwości kreowania piękna? „King Size dla wszystkich!” :)
Tekst napisał tylko jeden człowiek. Natomiast obrazki, w większości, stworzyła SI.