Pokazywanie postów oznaczonych etykietą strefa targowa mfkig. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą strefa targowa mfkig. Pokaż wszystkie posty

września 15, 2025

Historia pewnego kramu

Trzydzieści pięć lat temu, w sali 304 Łódzkiego Domu Kultury, podczas pierwszego, łódzkiego Konwentu Twórców Komiksu (jesienią 1991roku), pojawiło się niewielkie stoisko z komiksami. Było to wtedy jedyne miejsce w Polsce, gdzie można było nabyć obrazkowe wydawnictwa z całego świata. Mój kram był, bez wątpienia, prekursorem strefy targowej Międzynarodowego Festiwalu Komiksu, która stanowi trzon tej imprezy do dziś :)

lokalizacja pierwszej „strefy targowej”, według czatu GPT

Komiksami handlowałem od lat .70 ubiegłego wieku. Wtedy to był jedyny sposób na pozyskanie nowych, ciekawych tytułów do mojego zbioru. Wydawnictw poszukiwałem na różnych bazarach, nielicznych antykwariatach oraz okazjonalnych giełdach staroci. W tamtych czasach komiksy w kioskach, czy księgarniach, stanowiły niezwykłą rzadkość. Bywały to wyłącznie rodzime historie. Natomiast sprowadzanie publikacji zza granicy wiązało się z pokonywaniem wielu barier. Z których największą, była finansowa. Przelicznik walutowy sprawiał, że albumy stawały się nieosiągalne dla zwykłego miłośnika literatury obrazkowej. Pozostawał więc ubogi rynek krajowy i zakupy unikalnych wydawnictw z „drugiej ręki”. Najczęściej na bazarach: łódzkim Wodnym rynku, warszawskim Wolumenie, lub gdańskim Jarmarku Dominikańskim. Kupowałem wszystkie publikacje, które były w przyzwoitym stanie (co zdarzało się rzadko) i przedstawiały dla mnie interesującą wartość. Nadwyżki sprzedawałem, aby zdobyć środki na kolejne zakupy. W ten sposób stałem się handlarzem :)

Po stanie wojennym aktywnie działałem w łódzkim klubie miłośników fantastyki (nawet go reaktywowałem :) Tam też poznałem młodych rysowników, uczniów liceum plastycznego, którzy po latach stworzyli grupę Contur. W tamtym czasie chłopcy ilustrowali niezależne publikacje fantastyczne Konrada (nieoficjalnego prezesa klubu). W swoich pracach często inspirowali się komiksami. Wielokrotnie też poznawali moją kolekcję, zawsze będąc pod silnym wrażeniem różnorodności obrazkowego medium. Lecz obecnie, niewielu o tym pamięta :( Ale wtedy, w ich mniemaniu, byłem ekspertem od komiksu. Dlatego, kiedy conturowcy postanowili zorganizować w Łodzi konwent, zaprosili mnie do współpracy.

W 1991roku młodzi twórcy zainteresowani byli wyłącznie promocją własnego talentu, oraz popularyzacją obrazkowego medium w społeczeństwie. Nie bez kozery impreza nosiła nazwę Konwent Twórców Komiksu. Autorzy w dyskusjach przeważnie poruszali swoje problemy, zapominając często, że komiks jest martwy bez odbiorców. Można to zapewne usłyszeć w archiwalnych nagraniach Witka Drugiego, zrobionych podczas wieczornego forum (ja wtedy „kręciłem” film ;) Dom kultury również traktował młodych artystów, jak niegroźnych fanatyków, którym od czasu do czasu udostępniał swoje przestrzenie. Ja natomiast miałem świadomość, że bez solidnych fundamentów: zainteresowania oraz wsparcia czytelników, łódzki event nie będzie miał dalszej przyszłości. Dlatego „z pewną taką nieśmiałością”, częściowo „po partyzancku”, postanowiłem zorganizować pierwszy kiermasz komiksów. Aby odbiorcy literatury obrazkowej znaleźli w trakcie imprezy również coś dla siebie :)

lokalizacja pierwszej „strefy targowej”, przy ścianie obok wejścia do sali 304 eŁDeKu
(widok miejsca w 1992roku) - z tyłu, od lewej: Witek Domański i Robert Waga z Conturu; po prawej Bodziu słucha prelekcji Maćka Parowskiego; pośrodku, na stole siedzi prawdopodobnie Bartek Kurc

Handlarzy komiksami w ówczesnej Rzeczypospolitej było niewielu. Kontaktu z większością z nich nie miałem. Lecz znałem osobiście legendarnego Izydora, słynnego łódzkiego kolekcjonera, ale także handlarza. Zaprosiłem go więc do udziału w pierwszej „strefie targowej” :) Składała się ona z trzech solidnych, dwumetrowych stołów, pamiętających jeszcze czasy „partyjnych nasiadówek”. Strefa znalazła miejsce przy ścianie, zaraz obok wejścia do sali „konferencyjnej”, w której odbywała się cała impreza: spotkania, prelekcje, warsztaty (jak na „fotografii”).

Razem z Izydorem, wyłożyliśmy na ladach swoje najlepsze komiksy. W nadziei na godziwy zarobek. Zainteresowanie naszą ekspozycją, wśród uczestników konwentu, było ogromne. Jednak nie przełożyło się wcale na wynik finansowy. Bowiem odwiedzający nasze stoisko, zaszokowani ilością tak atrakcyjnego, unikalnego towaru rzadko pytali o cenę. Częściej chcieli dowiedzieć się, w jaki sposób zdobyliśmy tak cenne artefakty :) Pewnie goście myśleli, że komiksy są tylko na pokaz. Nie do sprzedania. Jedynie nieliczni, którzy odważyli się poznać ceny, zdobyli atrakcyjne tytuły do swojej kolekcji :)

Filmowałem wtedy konwent własną kamerą. Ale nigdy nie zwróciłem obiektywu w stronę kramu z komiksami. Dlatego lokalizację pierwszej strefy targowej prezentuje kadr wykonany rok później. Lecz wtedy, na kolejnym konwencie, mój kiermasz był już w nowym miejscu.

Opiekunowi imprezy z eŁDeKu bardzo spodobał się pomysł giełdy komiksów. Pozostali organizatorzy oraz goście również byli zachwyceni moją propozycją. Dostałem więc zielone światło na przygotowanie kiermaszu co roku. W trakcie prezentacji komiksów starałem się być cicho. Aby nie zakłócać innych punktów programu, które odbywały się w tej samej sali. Ale widocznie to nie wystarczyło. Dlatego kolejną edycję strefy targowej zorganizowałem już w osobnej, dość dużej i jasnej sali 313. Początkowo musiałem osobiście zachęcać wszystkich wystawców. Jak też „polować” na stoliki pod stoiska. Odtąd rokrocznie poszukiwałem ich po całym gmachu, bo przez czas między konwentami żyły one własnym życiem ;) Niewątpliwą motywację dla sprzedawców stanowił brak opłaty za stoisko. Wstęp na imprezę był wtedy również bezpłatny.

rok 1992, giełda w sali 313 eŁDeKu - na pierwszym planie po prawej, nieodżałowany Andrzej Kudzin; pośrodku, w czarnym płaszczu, Kamil Śmiałkowski (kiedyś naprawdę tak wyglądał ;)

Wkrótce na kiermaszu pojawili się profesjonalni wydawcy. Pierwsze oferty komiksowe prezentowały firmy TM-Semic oraz Prószyński i ska. Strefa targowa zaczęła się rozrastać. Z roku na rok przybywało nowych wystawców, toteż niebawem w eŁDeKu zaczęło brakować stolików oraz wolnej przestrzeni. Sytuację poprawił chwilowo okazjonalny import ławek szkolnych (w domu kultury przez kilka lat rezydowała szkoła) oraz przeniesienie giełdy na parter, do „sali lustrzanej”. Mój kram od początku wyróżniał się spośród stoisk konkurencji. Nie tylko atrakcyjną ofertą. Ale także przemyślaną aranżacją. Nigdy nie poprzestałem na banalnym wyłożeniu komiksów na ladę, jak to czyniła większość sprzedawców. Moje stoisko było zawsze bardzo kolorowe. Za każdym razem robiło ogromne wrażenie na oglądających. Początkowo, jako zastawek, używałem tablic pożyczonych z eŁDeKu, na których umieszczałem najbardziej atrakcyjne okładki komiksów. Z biegiem czasu ilustracje te uzupełniłem plakatami. Wtedy żaden z gości imprezy nie mógł przejść obojętnie obok mojej ekspozycji. Starałem się urozmaicić ofertę, aby stanowić wzór do naśladowania dla innych wystawców. Jednak w tamtym czasie niewielu sprzedawców decydowało się ożywić własne stoiska. Zapewne uważali, że oferowane przez nich publikacje są wystarczającą atrakcją :(

Coroczne projektowanie strefy targowej nie było zadaniem łatwym. Substancja eŁDeKu nie nadawała się zbytnio do przygotowania tak dużej imprezy. Ponadto ulegała ciągle zasłużonym remontom, więc warunki nieustannie się zmieniały. Czasami musiałem umieszczać stoiska w dość wąskich korytarzach. Natomiast ekspozycje w szatniach stały się standardem. Pewnego roku przygotowałem giełdę nawet w kinie :) Niebawem zabrakło miejsca także w sali lustrzanej. Wtedy „handlowe ławki” ustawiłem na antresoli reprezentacyjnej sali kolumnowej, w której odbywały się spotkania, prelekcje oraz gala. Wkrótce całą przestrzeń również wypełniły kramy. Strefa merkantylna rozwijała się znacznie szybciej niż pozostałe elementy konwentu. Jestem pewien, że do sukcesu imprezy przyczyniła się zmiana nazwy, na festiwal. „Jam Ci to nie chwaląc się uczynił” ;)

W 2004roku nastały ciężkie czasy dla giełdy. Kierownictwo festiwalu przejął Mamut i odsunął mnie od opieki nad strefą targową (ponieważ nie chciałem wstąpić do stowarzyszenia Contur, ale to inna historia…). Kiermaszem zarządzały teraz pracownice domu kultury. Chyba nikt wtedy nie zajmował się promocją eventu, ani pozyskaniem wystawców. Albo robił to kiepsko. Opiekunki z eŁDeKu też słabo sobie radziły. Ponieważ nie miały żadnego doświadczenia w przygotowaniu tego punktu programu. Ani zbyt wielkich chęci do tak skomplikowanej pracy, jak na ich możliwości. Mój kram w tym czasie również wyglądał dużo skromniej. Nie chciałem się narzucać, skoro nowi orgowie sami zrezygnowali z mojej pomocy… Niestety, nie mam fotek mojego stoiska z tamtego okresu. Sam nie robiłem zdjęć. A w oficjalnych materiałach nie było żadnego śladu po mojej aktywności. Już wtedy zacząłem być wymazywany z historii łódzkiego festiwalu komiksu :(

...ciąg dalszy wkrótce :)

Tekst został napisany człowiekiem. Obrazek wygenerował Krzysztof,
za pomocą czatu GPT.

sierpnia 03, 2024

Musi tak być i .hu. (Mtbihu)

Tak kategoryczne stwierdzenie wielokrotnie słyszałem z mamuciej mordy. Bez względu na to, jak durnego rozwiązania problemu ono dotyczyło. Było tak, kiedy zwracałem uwagę dyrektorowi festiwalu, że na kiermaszu nie powinno być tłustych przekąsek, które niszczą komiksy. Również gdy sugerowałem inne rozwiązanie problemu podestów w strefie autografów. Przecież za pieniądze z wynajmu można byłoby wydać kilka komiksów promujących młodych autorów. Niestety, żadne wydawnictwa nie powstały, a wspomniane środki zasiliły konto firmy od zabudowy targowej... Podejrzewam, że Mtbihu usłyszał również kolejny organizator strefy targowej festiwalu (obecnie zmieniają się co roku), kiedy Mamut zdecydował, że wejście do Atlas Areny będzie „z tyłu sklepu”.

permanentny tłum po wejściu do Atlas Areny (bramka 18).

Przepraszam że, jako pomysłodawca i wieloletni (przez prawie trzydzieści lat) organizator strefy targowej łódzkiego eventu komiksowego, nadal czuję się odpowiedzialny za wygląd tego punktu programu. Czuję zażenowanie, albowiem odkąd postconturowcy zrezygnowali z mojej pomocy przy planowaniu kiermaszu (w 2019roku), obecnie przygotowują go wyłącznie amatorzy. Jednocześnie jestem pod wrażeniem, jak można w tak krótkim czasie spieprzyć wysiłek wielu lat pracy :(

główne drzwi na festiwal w najwęższym miejscu korytarza hali (bramka 18).

Ale do rzeczy. Organizatorzy ubiegłorocznego festiwalu w łódzkiej Atlas Arenie jako wejście główne na imprezę wybrali bramkę numer 18. Czyli przy najwęższej w całym obiekcie części korytarza. Goście eventu po przymusowym otagowaniu w drzwiach, aby wejść wgłąb areny mieli do wyboru zatopić się w tłumie po lewej, lub prawej. Nie było żadnych drogowskazów, więc uczestnicy ściśnięci jak śledzie w beczce widzieli jedynie plecy poprzedników. Powstała w ten sposób kolejna atrakcja imprezy: raj dla kieszonkowców. Strach pomyśleć, co by się stało gdyby nagle wybuchła panika. Miłośnicy komiksów tratowaliby się wzajemnie :( Oczywiście problemu nie dostrzegł strażak, któremu dwa lata temu przeszkadzało moje wąskie stoisko w przejściu, gdzie ruch był niewielki, zdala od korytarza. Wątpliwości nie miał również cały dyrektoriat (z Mamutem włącznie), bo oni rzadko imprezę odwiedzają. A jeśli już, to korzystają wyłącznie z „prywatnych” przejść i natychmiast lądują w strefie dla VIPów, nie mieszając się z pospólstwem. Wszelako nad eventem czuwają nieletni zazwyczaj wolontariusze i wynajęci ochroniarze. Mtbihu!

grupka nieletnich wolontariuszy „pod opieką” zawodowca (bramka 18).

Bywalcy festiwalu mogli sobie skrócić drogę na płytę areny korzystając ze schodów, niemal na wprost wejścia. Lecz niewielu o nich wiedziało, ponieważ znajdowały się za kotarą i windą do kibla, więc nie można ich było dostrzec z korytarza. Ale są one dość strome i bez poręczy, toteż można sobie łatwo skręcić kark używając ich w półmroku (turlając się dwa piętra niżej). Służą one bowiem do poruszania się między rzędami krzeseł, nie zaś do komunikacji w obrębie obiektu. Szersze schody (z poręczą) są jakieś 50metrów od wejścia, na wprost drzwi numer 20 i 21. W okolicy nie ma żadnych wind, więc osoby niepełnosprawne, lub z dziecięcymi wózkami muszą obejść połowę hali (200metrów) zatłoczonym korytarzem, aby zjechać na poziom płyty. Projektanci Atlas Areny przeznaczyli tylko jedno miejsce na wejście do obiektu (bramki 1 i 26). Pozostałe 24pary drzwi miały służyć raczej do sprawnej ewakułacij z budynku. Natomiast w holu centralnym są cztery normalne klatki schodowe na wszystkie piętra i dwie obszerne windy. Łatwo stamtąd dostać się do każdego miejsca hali. Poza tym, nominalne wejście umieszczone jest w głównym ciągu komunikacyjnym całego kompleksu sportowego. Jest też dobrze widoczne z nieodległej ulicy, wiaduktu i dworca PKP. Nikt nie musi szukać go na zapleczu. Mtbihu?

a tu cisza, spokój i luz... czyli dawne nominalne wejście główne do hali (bramki 1 i 26).

W ubiegłym roku wejście to było dostępne tylko dla wybranych. Pewnie Mamutowi nie chciało się biegać na drugą stronę budynku (i spowrotem). Bowiem z bramki numer 26 była najkrótsza droga do strefy VIP. Stały przy niej dwie smutne i zdenerwowane panie z wynajętej ochrony. Były zmartwione ponieważ często musiały kłócić się z gośćmi imprezy, którzy chcieli sobie skrócić drogę, ale nie mieli opaski właściwego koloru. Nikodem Dyzma polskiego komiksu już wielokrotnie manifestował swój stosunek do szeregowych uczestników łódzkiego festiwalu.

i wejście VIP (dla Mamuta)... z niezbędną ochroną (bramka 26).

Oczywiście, przed jedynym wejściem dla plebsu tworzyła się często kolejka. Tłumek zasilany był ciągle osobami pragnącymi wyjść z obiektu (choćby na dymka). Aby poprawić zaistniałą sytuację organizatorzy wpadli na pomysł otwarcia sąsiadujących drzwi (17). Postanowili jednak, że będą to jedynie wrota wyjściowe. Otagowali je ledwo widoczną kartką przyklejoną na szybie taśmą i postawili przy nich czterech (?!) grubych ochroniarzy. Żeby przypadkiem nikt wchodzący przez nie się nie przemknął :) Najzabawniejsze jest to, że podczas imprez w Atlas Arenie odblokowuje się wszystkie 26par drzwi. Każdy uczestnik eventu może więc wyjść z budynku dowolną bramką. Zatem ochroniarze pilnowali powietrza :)

silna grupa ochrony wyjścia (bramka 17)... znajdź na obrazku napis: WYJŚCIE

Kolejną grupą osób, które Mamut ma w „głębokim poważaniu” są wystawcy. Od lat problemem jest dostęp do stoisk przed otwarciem festiwalu. Tylko przez główne wejście, po rampie można wjechać wózkiem. Do pozostałych dwudziestu wejść prowadzą jedynie schody, a drzwi są jeszcze zamknięte. Komiksy jak książki, w dużej ilości są zazwyczaj ciężkie. Ale tragarzy należy szukać we własnym zakresie. Na aranżację swoich stoisk handlarze przed eventem mają cały dzień. Natomiast cyrk zaczyna się w niedzielę, pod koniec imprezy, kiedy to na ewakuację z budynku są jedynie trzy godziny. Mtbihu!

jedi i szturmowcy... wszyscy tłoczą się sprawiedliwie (bramka 18).

Zaiste dziwnym jest, że uczestnicy łódzkiego festiwalu komiksu, którzy przynoszą imprezie znaczny dochód, traktowani są przez organizatorów w tak niefrasobliwy sposób. Być może dlatego osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy zmieniają się co roku. Mtbihu?!

korytarz przy windzie do kibla obstawiony z lewej i prawej... co na to strażak?

Naturalnie, można by pozostawić wejście główne w przeznaczonym do tego celu miejscu. Tak jak robiłem to od 2013roku. Wtedy, każdy odwiedzający komiksowy event miał blisko do szerokich korytarzy, czterech normalnych klatek schodowych i dwóch wind. Była przestrzeń dla VIPów i punkt informacyjny, miejsce na „wyjście specjalne” i dymiarzy. Nawet kasy biletowe i poczekalnia autografożerców zmieściły się :) Komu to przeszkadzało?

trzy pary drzwi, cztery klatki schodowe, dwie windy, a miejsca tyle, że można zagrać w tenisa... rysunek na podstawie moich planów strefy targowej festiwalu z 2018roku.

Tekst ten został napisany człowiekiem.

października 03, 2023

Krótka historia konwentowego handlu

...z cyklu: Witek był pierwszy ;) W 1991roku, kiedy licealiści z grupy Contur bawili się w przygotowania do pierwszego łódzkiego Konwentu Twórców Komiksu ja miałem już znaczne doświadczenie handlowe. Sprzedawałem komiksy na różnych giełdach i bazarach w wielu miejscach Polski. Jednak nie uważam się za handlarza (a znam ich wielu :) Handlarzem jest ten, który minimalizuje ceny zakupu i maksymalizuje zyski. Pozostawiając dla siebie jedynie pieniądze i satysfakcję z udanego interesu. Ja raczej jestem kolekcjonerem. Wielokrotnie zdarzało mi się kupować komiksy po rujnujących budżet cenach (Wojtek Birek może coś o tym powiedzieć... :) Często też oferowałem albumy ze swojego zbioru poniżej kosztów zakupu, żeby mieć środki na uzupełnienie kolekcji.

Ale wróćmy do konwentu/festiwalu... W 1991roku kierownik eŁDeKu, jak i Conturowcy nie zastanawiali się nawet nad aspektem handlowym tego kameralnego spotkania. Ja natomiast widziałem potencjał w temacie, dlatego stworzyłem pierwszą giełdę komiksów. Zaryzykuję twierdzenie: gdyby nie mój ówczesny pomysł, łódzka impreza obecnie inaczej by wyglądała. Być może nawet wcale by jej nie było :(

Kiermasz przygotowałem w sali 304 (prestiżowej) eŁDeKu, w której odbywała się cała impreza :) Do współpracy zaprosiłem legendarnego Izydora, mitycznego łódzkiego handlarza i kolekcjonera. Było nas dwóch, to idealne warunki do handlu. Jednak przyjezdni goście byli tak oszołomieni ilością unikalnych komiksów na giełdzie, że nawet nie śmieli ich kupować. Myśleli, że to wystawa :)

Kierownikowi z eŁDeKu spodobał się pomysł strefy targowej konwentu i odtąd organizowałem ją co roku. Kolejną edycję przygotowałem w sali 313 Domu Kultury. Początkowo osobiście musiałem zapraszać sprzedawców mimo, że stoliki, jak i wstęp na imprezę był bezpłatny. Ale kiedy na giełdzie pojawiła się reprezentacja TM-Semic (info dla najmłodszych: Szwedzi wydawali amerykańskie komiksy po polsku :) oraz Prószyńskich i ska (wydawca Tytusa i Komiksu Fantastyka), w następnych latach stolików oraz miejsca zaczęło brakować :(

Przeniosłem wtedy giełdę do sali numer 7, tanecznej (tej z lustrami :) Było to po pierwszej wizycie Rosińskiego, który rozwalił program konwentu i jednocześnie uratował imprezę. Spotkanie z nim, a następnie sesja autografów zablokowały salę 304 przez godziny, więc nie mogły odbyć się kolejne punkty programu. Ale goście eventu byli zachwyceni długo wyczekiwanym spotkaniem z mistrzem, dlatego impreza się podobała :| Napiszę o tym jeszcze...

Po zawłaszczeniu festiwalu przez Mamuta w 2004roku „opiekę” nad giełdą przejęły panie sekretarki z eŁDeKu (ponieważ ja nie dałem się wciągnąć na członka Conturu :) Szło im niesporo, więc nic dziwnego, że uczestnicy kiermaszu uznali te targi za najgorsze w historii łódzkich imprez. Kierownik przepchnął kiermasz do sali numer 6 (kolumnowej), która moim zdaniem, absolutnie nie nadawła się do handlu. Miłe panie próbowały swych sił jeszcze kiedy strefę targową umieszczono w budynku Textilimpexu (naprzeciwko eŁDeKu). Ale w końcu dały za wygrane... O tym na pewno napiszę jeszcze :)

Kiedy do pracy wróciłem ja (po małej absencji spowodowanej chorobą) sytuacja wystawców poprawiła się od razu. Zapanowałem też nad panem Zdzisiem, niekoronowanym królem zabudowy targowej, który budował stoiska wedle własnego widzimisię. Ale miałem problem z Klossem ;)

Po kilku latach dyrekcja Centrum Komiksu (w budowie) opuściła gościnne mury Łódzkiego Domu Kultury oraz Textilimpexu, i przeniosła się do nowiutkiego EC1. Tam miałem organizować kolejny kiermasz. Ale inspekcja budowlana, która decydowała o dopuszczeniu budynku do użytku, znalazła tyle usterek, że ich poprawki zajęły miesiące (jeśli nie lata). Na szczęście pojawiła się opcja Atlas Areny. Lecz był problem z wypełnieniem tak wielkiej hali. Mamut zdecydował, że zajmiemy jedynie połowę o-ringu. Tak też zrobiłem, ale jego decyzja wymusiła dość niefortunny układ stoisk, który funkcjonuje do dziś :( Plany strefy targowej w Atlas Arenie robiłem do 2018roku. Była to dość karkołomna praca. Ale o tym napiszę osobno...

Rok później festiwal przeniósł się do nowej Hali Expo. Wtedy dowiedziałem się, że nie jestem już potrzebny organizatorom i plany kiermaszu zrobią sami?! Z jakim skutkiem? Pisałem już o tym na blogu w temacie „Staruchy do piachu” i nieco wcześniej.

Gdy pandemia dobiegła końca festiwal wrócił na łono Atlas Areny, ponieważ koszty wynajęcia tego obiektu były dużo niższe, niż Hali Expo. Ale to już czasy nowożytne ;) więc będę je komentował na bierząco...

września 30, 2023

Tego stoiska nie będzie...

...bo przeszkadza strażakowi?! Przepraszam, że jestem w kontrze do informacji w stylu: na festiwalu będzie... Ale :) W obiekcie sportowym typu Arena muszą być zatrudnieni, na pełnym etacie, odpowiedni ludzie do spraw bezpieczeństwa. Oni zazwyczaj na co dzień niewiele robią, ale podczas eventu muszą koniecznie uzasadnić sens swojego istnienia. Albo podbudować własne ego. Niestety, utrudniają jedynie pracę organizatorom :( Wspomniany strażak zauważył, że moje tekturowe konstrukcje, które przesunąć może nawet trzyletnie dziecko, zajmują fragment korytarza, w miejscu gdzie ruch jest niewielki. Natomiast nie przeszkadzało mu to, że w trakcie całej imprezy, w korytarzach na o-ringu, czyli w głównym ciągu komunikacyjnym, tworzą się korki, przez które nie można sprawnie się przedostać (na przykład: przy zejściach do toalet, albo kiedy stoiska w zabudowie targowej zajmują część wąskiego korytarza). Kiedyś, gdy ja przygotowywałem strefę targową, człowiek od „bezpieczeństwa” Areny miał pretensje: „dlaczego na stoiskach w zabudowie nie ma specjalnych strzałek wskazujących kierunek ewakuacji”. Mimo, iż drzwi wyjściowe były dobrze widoczne w odległości kilku metrów od stoiska. Typowa akcja, aby podkreślić kto tu rządzi.

Oczywiście, jako twórca i organizator strefy handlowej (niemal przez 30lat), rozumiem kwestie bezpieczeństwa, w odróżnieniu od ludzi, którzy obecnie tym obszarem gospodarują. Nie zamierzam więc w temacie polemizować. Ale :| Hala sportowa została zaprojektowana tak, aby pomieścić i zapewnić bezpieczeństwo (oraz ewakuację) kilkunastu tysiącom widzów. Natomiast podczas festiwalu, bywa jednocześnie do dwóch tysięcy gości. A na krzesełkach areny siedzi kilkunastu. Zadajmy sobie więc pytanie: czy w przypadku niebezpiecznej sytuacji na boisku (tam umieszczone są duże stoiska), do ucieczki wybierzemy szerokie schody (po obu stronach hali)? Czy lawirować będziemy między stałymi barierami do przejść ewakuacyjnych dwa piętra wyżej?

Teraz w kwestii zastawiania przejścia... Ma ono prawie 3metry szerokości. Natomiast moje komiksowe standy zajmowały jedynie 30centymetrów od ściany. Pozostawało więc jeszcze 2metry szerokości korytarza na przejście (dobrze widać to na zdjęciu). Co prawda, przed ekspozycją czasami zatrzymywały się osoby oglądające komiksy, albo robiące selfie. Lecz było to niezmiernie rzadko, a przejście funkcjonowało dalej (nawet dla osób z dziecięcymi wózkami). Oczywiście korytarz w którym znajdowała się moja ekspozycja to wyjście ewakuacyjne, ale raczej dla (kilkunastu) gości z trybun. Lecz nowi organizatorzy zrobili z niego zwykły ciąg komunikacyjny, stwarzający dodatkowe problemy. Ale o tym napiszę jeszcze...

Przyznam, że męczą mnie już kolejne, niepotrzebne boje z tępą materią o lokalizację mojej ekspozycji (zobaczcie: rower z kawą ważniejszy od komiksów). I chociaż rozsądne argumenty zawsze wygrywają z kosmiczną głupotą nowych organizatorów, nie mam z tego powodu żadnej satysfakcji. Kiedyś zajmowałem cały korytarz (nie ja jeden), oraz połowę sąsiedniej szatni, i nikomu to nie przeszkadzało. W ubiegłych latach zmniejszyłem znacznie swoją ekspozycję tak, żeby nikomu nie przeszkadzać. Ale widocznie dla aktualnych rządców, problemem jest moja obecność na festiwalu, nie zaś moje stoisko :(

października 12, 2015

Sen srebrny strefy targowej

Po festiwalu w necie pojawiło się wiele relacji foto-wideo z imprezy. Moje zdjęcia są jednak inne. Przedstawiają uśpioną Atlas Arenę w niedzielny poranek. Zanim przybyli pierwsi wystawcy.








Chciałem zrobić później trochę zdjęć z imprezy, ale niestety, bateria mi "zdechła". Jeśli więc ktoś zechce podzielić się swoimi foto-wspomnieniami na moim blogu, chętnie udostępnię miejsce.

października 02, 2015

super mapka

No coments :)

wersja ostateczna...

...to wczorajsza wersja (z godziny 6.00) planu zagospodarowania przestrzeni Atlas Areny w trakcie Festiwalu. Ten wariant przygotowałem w czerni i bieli, aby łatwiej można było sobie wydrukować :) Dodałem oznaczenia stref, według nazewnictwa Atlas Areny (te duże litery), aby szybciej można było znaleźć ulubione stoisko :) Niestety, trzecia ćwiartka dzisiaj straciła na aktualności. Ponieważ wczoraj po południu doszły nowe stoiska :(

Tym razem dodałem również plan płyty hali. O dziwo, aktualny :)

Obrazki są linkami do plików PDF:


września 30, 2015

Rower Witka

Kiedy Witek, zmęczony organizacją strefy targowej, zasnął przy kompie. Korzystając z tej okazji, wrzucam na bloga kilka swoich fotek z dzisiejszych odwiedzin Altlas Areny :)








września 25, 2015

Mapka festiwalowych atrakcji

Dziś mija termin potwierdzenia rezerwacji stoisk w strefie targowej Festiwalu Komiksu. A przecież plan musiałem przygotować dwa tygodnie temu :! Zmiany układu przestrzeni wystawienniczej docierały do mnie, do ostatniej chwili. Mam nadzieję, że nowych wystawców w tym roku już nie będzie.

W międzyczasie zrobiłem mapkę festiwalowych atrakcji do programu. Powinna być pomocna uczestnikom imprezy :)



września 24, 2015

Dzisiejsza wersja... :)

To prawdopodobnie ostatnia wersja planu zagospodarowania przestrzeni Atlas Areny w trakcie Festiwalu. Wariant dzisiejszy :) uwzględnia wczorajsze zmiany :( Jak zwykle brakuje mapy atrakcji, które zagoszczą na płycie hali. Ale dopiero wczoraj dostałem plan zabudowy strefy Star Wars, więc opracowanie materiałów jeszcze chwilę potrwa... do festiwalu :)

Obrazki są linkami do plików PDF: