sierpnia 10, 2024

Sfera merkantylna

fotorelacja z MFKiG 2023

Żeby nie było, że jestem wyłącznie na nie. Chciałbym przybliżyć nieco merkantylny (Jak mawiają niektórzy komiksolodzy :) obraz łódzkiej imprezy, który jeszcze nie wyglądał tak strasznie. Przynajmniej w części.

Bez pieniędzy niewiele można zrobić. Tak niestety jest nasz świat skonstruowany, więc nie należy się temu dziwić, ani ten fakt negować. Środki potrzebne do realizacji celu można wyżebrać. Jak to się dzieje w większości instytucji kultury. Lecz chyba prościej jest zarobić pieniądze. Zyskując dodatkowo niezależność od czynników zewnętrznych. Miałem tego świadomość od początku istnienia eventu komiksowego, dlatego utworzyłem strefę targową konwentu, a później festiwalu.

Mechanizm jest banalnie prosty. Aby przyciągnąć na imprezę gości, których można łatwo zmonetaryzować :) należy zaoferować im atrakcje, jakich nie dostarcza codzienność. Możliwość kontaktu bezpośredniego i zakupu unikalnego towaru jest jednym ze sposobów. Spotkanie ludzi o podobnych zainteresowaniach to dodatkowy bonus. Oczywiście handlarzy również należy zachęcić do udziału w evencie stwarzając im odpowiednie warunki. Przecież każdy musi coś zyskać, żeby był zadowolony :) Niestety, wyważenie odpowiedniego balansu, między kosztem udziału w kiermaszu a uzyskanym profitem, nie jest rzeczą łatwą. Zatem nie wszystkim organizatorom się to udaje.

Pamiętam czasy, kiedy wszelkiej maści handlarze prowadząc swoją działalność narażali się niemal na ostracyzm społeczny. Pomimo to, nikomu z kupujących nie przeszkadzało korzystać z ich usług. Ale to była inna epoka i pieniądze miały mniejszą wartość. Obecnie forsa posiada znacznie większy potencjał. Wszyscy pragną jej bardzo :) Lecz owa namiętność wkrótce doprowadza do pazerności, która nie obca jest organizatorom wielu eventów.

Na szczęście łódzki festiwal chwilowo jest wolny od tej przypadłości. Bowiem „stoiska kolekcjonerskie” są stosunkowo tanie. Również koszt wynajęcia zabudowy targowej jest dużo niższy niż na Warszawskich Targach Książki, czy Pyrkonie. „Jamci to nie chwaląc się uczynił” :) Ponieważ onegdaj, w celu zainteresowania konwentem większej liczby potencjalnych sprzedawców, starałem się dostosować ceny do możliwości każdego uczestnika. Dlatego stoliki na giełdzie zawsze były dostępne. Chłodziłem też finansowe zapędy firm od zabudowy targowej, tworząc nietypowe, otwarte stoiska i zmniejszając cenę ich wynajęcia o połowę. Jak dotąd, Mamut nie zepsuł tylko stoisk kolekcjonerskich. Cieszcie się póki możecie :(

Czasami zapewnienie taniego stolika dla każdego wystawcy było bardzo trudne. Kiedyś wydawnictwa mangowe rezerwowały na kiermaszu sporą ilość tych mebli, bo taką mieli koncepcję sprzedaży. A przecież zawsze zasoby eŁDeKu w tej kwestii były nader skromne. Dlatego wprowadziłem regułę „stoiska kolekcjonerskiego”. Czyli, jeden wystawca mógł wynająć maksymalnie dwa stoliki. Odtąd mangowcy przenieśli się do profesjonalnej zabudowy targowej, na której ladach nie obowiązywał limit przestrzeni i wszyscy byli zadowoleni :)

Na festiwalu z 2023roku zaskoczyła mnie pozytywnie ilość stoisk kolekcjonerskich. Co prawda, na giełdzie dominowały oferty mangoidalno-jubilersko-gadżeciarskie, ale też nie zabrakło sporej liczby kramów młodych twórców komiksów. Chciałbym wierzyć, że była to celowa inicjatywa organizatorów eventu. Jeśli tak, to wykonali oni solidną robotę. Dziękuję im za to. Jednak, jak zwykle zabrakło synergii w rozmieszczeniu poszczególnych stoisk. Miłośnicy księżniczek z Księżyca, sąsiadując ze sobą, czuliby się chyba lepiej. Zbieracze przypinek, głowonogów, koszulek, kubków i innych pamiątek również. Kolekcjonerzy wszelkiej maści zgromadzeni w jednym sektorze mogliby wymieniać się zbiorami, ograniczając nieco merkantylny ślad eventu ;) Natomiast młodzi twórcy we własnym gronie poszerzali doświadczenie, a może nawet stworzyli nowy komiks. Niestety, wszyscy wystawcy kiermaszu byli wymieszani w kotle Atlas Areny niczym koktajl nie pasujących do siebie płynów: coli z piwem, i sokiem z kiszonej kapusty, i rosołem... A całość była mocno ściśnięta, w permanentnym tłoku, słabo doświetlonych, szarych, betonowych korytarzy ponurego obiektu sportowego :(

Lata temu, kiedy ja organizowałem strefę targową festiwalu, zamieściłem w formularzu zgłoszeniowym wystawcy pytanie o rodzaj oferty na jego stoisku. Odpowiedź pomagała mi ulokować podobne tematycznie ekspozycje na sąsiednich miejscach. Moje pytanie przetrwało w formularzu do dziś. Ale nowi organizatorzy od kilku lat nie zwracają uwagi na odpowiedzi. Mtbihu :( Pisałem już o tym w recenzji: „Staruchy do piachu” i chyba napiszę jeszcze...

Mimo wszystko, ubiegłoroczna giełda kolekcjonerska była niewątpliwie atrakcją łódzkiej imprezy oraz ciekawą alternatywą ekspozycji zawodowców. Fajnie, że organizatorzy wykazali dużo wysiłku aby zachęcić nowych wystawców. Być może w tym celu oferowali stoiska w barterze, albo nawet za darmo. Chwała im za to. Miejmy tylko nadzieję, że to się wkrótce nie zmieni.

Tekst ten został napisany człowiekiem.

Przepraszam za jakość fotografii, ale robiłem je podczas imprezy sam, w trudnych warunkach, zmęczony eventem i życiem, nieco leciwym (ale darowanym :) telefonem. Ponadto, materiał opracowałem, częściowo ślepy i głuchy, na niewielkim ekranie, przy pomocy archaicznego oprogramowania. Ale, jak mawiał baca zawiązując buta dżdżownicą: Trzeba sobie jakoś radzić :) Jeśli jednak komuś moje obrazki nie podobają się, nie musi ich oglądać :!

sierpnia 03, 2024

Musi tak być i .hu. (Mtbihu)

Tak kategoryczne stwierdzenie wielokrotnie słyszałem z mamuciej mordy. Bez względu na to, jak durnego rozwiązania problemu ono dotyczyło. Było tak, kiedy zwracałem uwagę dyrektorowi festiwalu, że na kiermaszu nie powinno być tłustych przekąsek, które niszczą komiksy. Również gdy sugerowałem inne rozwiązanie problemu podestów w strefie autografów. Przecież za pieniądze z wynajmu można byłoby wydać kilka komiksów promujących młodych autorów. Niestety, żadne wydawnictwa nie powstały, a wspomniane środki zasiliły konto firmy od zabudowy targowej... Podejrzewam, że Mtbihu usłyszał również kolejny organizator strefy targowej festiwalu (obecnie zmieniają się co roku), kiedy Mamut zdecydował, że wejście do Atlas Areny będzie „z tyłu sklepu”.

permanentny tłum po wejściu do Atlas Areny (bramka 18).

Przepraszam że, jako pomysłodawca i wieloletni (przez prawie trzydzieści lat) organizator strefy targowej łódzkiego eventu komiksowego, nadal czuję się odpowiedzialny za wygląd tego punktu programu. Czuję zażenowanie, albowiem odkąd postconturowcy zrezygnowali z mojej pomocy przy planowaniu kiermaszu (w 2019roku), obecnie przygotowują go wyłącznie amatorzy. Jednocześnie jestem pod wrażeniem, jak można w tak krótkim czasie spieprzyć wysiłek wielu lat pracy :(

główne drzwi na festiwal w najwęższym miejscu korytarza hali (bramka 18).

Ale do rzeczy. Organizatorzy ubiegłorocznego festiwalu w łódzkiej Atlas Arenie jako wejście główne na imprezę wybrali bramkę numer 18. Czyli przy najwęższej w całym obiekcie części korytarza. Goście eventu po przymusowym otagowaniu w drzwiach, aby wejść wgłąb areny mieli do wyboru zatopić się w tłumie po lewej, lub prawej. Nie było żadnych drogowskazów, więc uczestnicy ściśnięci jak śledzie w beczce widzieli jedynie plecy poprzedników. Powstała w ten sposób kolejna atrakcja imprezy: raj dla kieszonkowców. Strach pomyśleć, co by się stało gdyby nagle wybuchła panika. Miłośnicy komiksów tratowaliby się wzajemnie :( Oczywiście problemu nie dostrzegł strażak, któremu dwa lata temu przeszkadzało moje wąskie stoisko w przejściu, gdzie ruch był niewielki, zdala od korytarza. Wątpliwości nie miał również cały dyrektoriat (z Mamutem włącznie), bo oni rzadko imprezę odwiedzają. A jeśli już, to korzystają wyłącznie z „prywatnych” przejść i natychmiast lądują w strefie dla VIPów, nie mieszając się z pospólstwem. Wszelako nad eventem czuwają nieletni zazwyczaj wolontariusze i wynajęci ochroniarze. Mtbihu!

grupka nieletnich wolontariuszy „pod opieką” zawodowca (bramka 18).

Bywalcy festiwalu mogli sobie skrócić drogę na płytę areny korzystając ze schodów, niemal na wprost wejścia. Lecz niewielu o nich wiedziało, ponieważ znajdowały się za kotarą i windą do kibla, więc nie można ich było dostrzec z korytarza. Ale są one dość strome i bez poręczy, toteż można sobie łatwo skręcić kark używając ich w półmroku (turlając się dwa piętra niżej). Służą one bowiem do poruszania się między rzędami krzeseł, nie zaś do komunikacji w obrębie obiektu. Szersze schody (z poręczą) są jakieś 50metrów od wejścia, na wprost drzwi numer 20 i 21. W okolicy nie ma żadnych wind, więc osoby niepełnosprawne, lub z dziecięcymi wózkami muszą obejść połowę hali (200metrów) zatłoczonym korytarzem, aby zjechać na poziom płyty. Projektanci Atlas Areny przeznaczyli tylko jedno miejsce na wejście do obiektu (bramki 1 i 26). Pozostałe 24pary drzwi miały służyć raczej do sprawnej ewakułacij z budynku. Natomiast w holu centralnym są cztery normalne klatki schodowe na wszystkie piętra i dwie obszerne windy. Łatwo stamtąd dostać się do każdego miejsca hali. Poza tym, nominalne wejście umieszczone jest w głównym ciągu komunikacyjnym całego kompleksu sportowego. Jest też dobrze widoczne z nieodległej ulicy, wiaduktu i dworca PKP. Nikt nie musi szukać go na zapleczu. Mtbihu?

a tu cisza, spokój i luz... czyli dawne nominalne wejście główne do hali (bramki 1 i 26).

W ubiegłym roku wejście to było dostępne tylko dla wybranych. Pewnie Mamutowi nie chciało się biegać na drugą stronę budynku (i spowrotem). Bowiem z bramki numer 26 była najkrótsza droga do strefy VIP. Stały przy niej dwie smutne i zdenerwowane panie z wynajętej ochrony. Były zmartwione ponieważ często musiały kłócić się z gośćmi imprezy, którzy chcieli sobie skrócić drogę, ale nie mieli opaski właściwego koloru. Nikodem Dyzma polskiego komiksu już wielokrotnie manifestował swój stosunek do szeregowych uczestników łódzkiego festiwalu.

i wejście VIP (dla Mamuta)... z niezbędną ochroną (bramka 26).

Oczywiście, przed jedynym wejściem dla plebsu tworzyła się często kolejka. Tłumek zasilany był ciągle osobami pragnącymi wyjść z obiektu (choćby na dymka). Aby poprawić zaistniałą sytuację organizatorzy wpadli na pomysł otwarcia sąsiadujących drzwi (17). Postanowili jednak, że będą to jedynie wrota wyjściowe. Otagowali je ledwo widoczną kartką przyklejoną na szybie taśmą i postawili przy nich czterech (?!) grubych ochroniarzy. Żeby przypadkiem nikt wchodzący przez nie się nie przemknął :) Najzabawniejsze jest to, że podczas imprez w Atlas Arenie odblokowuje się wszystkie 26par drzwi. Każdy uczestnik eventu może więc wyjść z budynku dowolną bramką. Zatem ochroniarze pilnowali powietrza :)

silna grupa ochrony wyjścia (bramka 17)... znajdź na obrazku napis: WYJŚCIE

Kolejną grupą osób, które Mamut ma w „głębokim poważaniu” są wystawcy. Od lat problemem jest dostęp do stoisk przed otwarciem festiwalu. Tylko przez główne wejście, po rampie można wjechać wózkiem. Do pozostałych dwudziestu wejść prowadzą jedynie schody, a drzwi są jeszcze zamknięte. Komiksy jak książki, w dużej ilości są zazwyczaj ciężkie. Ale tragarzy należy szukać we własnym zakresie. Na aranżację swoich stoisk handlarze przed eventem mają cały dzień. Natomiast cyrk zaczyna się w niedzielę, pod koniec imprezy, kiedy to na ewakuację z budynku są jedynie trzy godziny. Mtbihu!

jedi i szturmowcy... wszyscy tłoczą się sprawiedliwie (bramka 18).

Zaiste dziwnym jest, że uczestnicy łódzkiego festiwalu komiksu, którzy przynoszą imprezie znaczny dochód, traktowani są przez organizatorów w tak niefrasobliwy sposób. Być może dlatego osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy zmieniają się co roku. Mtbihu?!

korytarz przy windzie do kibla obstawiony z lewej i prawej... co na to strażak?

Naturalnie, można by pozostawić wejście główne w przeznaczonym do tego celu miejscu. Tak jak robiłem to od 2013roku. Wtedy, każdy odwiedzający komiksowy event miał blisko do szerokich korytarzy, czterech normalnych klatek schodowych i dwóch wind. Była przestrzeń dla VIPów i punkt informacyjny, miejsce na „wyjście specjalne” i dymiarzy. Nawet kasy biletowe i poczekalnia autografożerców zmieściły się :) Komu to przeszkadzało?

trzy pary drzwi, cztery klatki schodowe, dwie windy, a miejsca tyle, że można zagrać w tenisa... rysunek na podstawie moich planów strefy targowej festiwalu z 2018roku.

Tekst ten został napisany człowiekiem.

października 03, 2023

Krótka historia konwentowego handlu

...z cyklu: Witek był pierwszy ;) W 1991roku, kiedy licealiści z grupy Contur bawili się w przygotowania do pierwszego łódzkiego Konwentu Twórców Komiksu ja miałem już znaczne doświadczenie handlowe. Sprzedawałem komiksy na różnych giełdach i bazarach w wielu miejscach Polski. Jednak nie uważam się za handlarza (a znam ich wielu :) Handlarzem jest ten, który minimalizuje ceny zakupu i maksymalizuje zyski. Pozostawiając dla siebie jedynie pieniądze i satysfakcję z udanego interesu. Ja raczej jestem kolekcjonerem. Wielokrotnie zdarzało mi się kupować komiksy po rujnujących budżet cenach (Wojtek Birek może coś o tym powiedzieć... :) Często też oferowałem albumy ze swojego zbioru poniżej kosztów zakupu, żeby mieć środki na uzupełnienie kolekcji.

Ale wróćmy do konwentu/festiwalu... W 1991roku kierownik eŁDeKu, jak i Conturowcy nie zastanawiali się nawet nad aspektem handlowym tego kameralnego spotkania. Ja natomiast widziałem potencjał w temacie, dlatego stworzyłem pierwszą giełdę komiksów. Zaryzykuję twierdzenie: gdyby nie mój ówczesny pomysł, łódzka impreza obecnie inaczej by wyglądała. Być może nawet wcale by jej nie było :(

Kiermasz przygotowałem w sali 304 (prestiżowej) eŁDeKu, w której odbywała się cała impreza :) Do współpracy zaprosiłem legendarnego Izydora, mitycznego łódzkiego handlarza i kolekcjonera. Było nas dwóch, to idealne warunki do handlu. Jednak przyjezdni goście byli tak oszołomieni ilością unikalnych komiksów na giełdzie, że nawet nie śmieli ich kupować. Myśleli, że to wystawa :)

Kierownikowi z eŁDeKu spodobał się pomysł strefy targowej konwentu i odtąd organizowałem ją co roku. Kolejną edycję przygotowałem w sali 313 Domu Kultury. Początkowo osobiście musiałem zapraszać sprzedawców mimo, że stoliki, jak i wstęp na imprezę był bezpłatny. Ale kiedy na giełdzie pojawiła się reprezentacja TM-Semic (info dla najmłodszych: Szwedzi wydawali amerykańskie komiksy po polsku :) oraz Prószyńskich i ska (wydawca Tytusa i Komiksu Fantastyka), w następnych latach stolików oraz miejsca zaczęło brakować :(

Przeniosłem wtedy giełdę do sali numer 7, tanecznej (tej z lustrami :) Było to po pierwszej wizycie Rosińskiego, który rozwalił program konwentu i jednocześnie uratował imprezę. Spotkanie z nim, a następnie sesja autografów zablokowały salę 304 przez godziny, więc nie mogły odbyć się kolejne punkty programu. Ale goście eventu byli zachwyceni długo wyczekiwanym spotkaniem z mistrzem, dlatego impreza się podobała :| Napiszę o tym jeszcze...

Po zawłaszczeniu festiwalu przez Mamuta w 2004roku „opiekę” nad giełdą przejęły panie sekretarki z eŁDeKu (ponieważ ja nie dałem się wciągnąć na członka Conturu :) Szło im niesporo, więc nic dziwnego, że uczestnicy kiermaszu uznali te targi za najgorsze w historii łódzkich imprez. Kierownik przepchnął kiermasz do sali numer 6 (kolumnowej), która moim zdaniem, absolutnie nie nadawła się do handlu. Miłe panie próbowały swych sił jeszcze kiedy strefę targową umieszczono w budynku Textilimpexu (naprzeciwko eŁDeKu). Ale w końcu dały za wygrane... O tym na pewno napiszę jeszcze :)

Kiedy do pracy wróciłem ja (po małej absencji spowodowanej chorobą) sytuacja wystawców poprawiła się od razu. Zapanowałem też nad panem Zdzisiem, niekoronowanym królem zabudowy targowej, który budował stoiska wedle własnego widzimisię. Ale miałem problem z Klossem ;)

Po kilku latach dyrekcja Centrum Komiksu (w budowie) opuściła gościnne mury Łódzkiego Domu Kultury oraz Textilimpexu, i przeniosła się do nowiutkiego EC1. Tam miałem organizować kolejny kiermasz. Ale inspekcja budowlana, która decydowała o dopuszczeniu budynku do użytku, znalazła tyle usterek, że ich poprawki zajęły miesiące (jeśli nie lata). Na szczęście pojawiła się opcja Atlas Areny. Lecz był problem z wypełnieniem tak wielkiej hali. Mamut zdecydował, że zajmiemy jedynie połowę o-ringu. Tak też zrobiłem, ale jego decyzja wymusiła dość niefortunny układ stoisk, który funkcjonuje do dziś :( Plany strefy targowej w Atlas Arenie robiłem do 2018roku. Była to dość karkołomna praca. Ale o tym napiszę osobno...

Rok później festiwal przeniósł się do nowej Hali Expo. Wtedy dowiedziałem się, że nie jestem już potrzebny organizatorom i plany kiermaszu zrobią sami?! Z jakim skutkiem? Pisałem już o tym na blogu w temacie „Staruchy do piachu” i nieco wcześniej.

Gdy pandemia dobiegła końca festiwal wrócił na łono Atlas Areny, ponieważ koszty wynajęcia tego obiektu były dużo niższe, niż Hali Expo. Ale to już czasy nowożytne ;) więc będę je komentował na bierząco...

października 01, 2023

...oferta

Amerykańskie komiksy zawsze promują spektakularne okładki, które wszelkimi sposobami zachęcają czytelników do kupna. Lecz żeby można to było docenić trzeba je odpowiednio wyeksponować. W swoim zbiorze miałem wiele fajnych okładek, ale w pudłach traciły swój urok. Na naszym rynku nie było stojaków do właściwej prezentacji zeszytów. Dlatego postanowiłem sam zrobić specjalne standy komiksowe. Do budowy wybrałem tekturę, która jest doskonałym materiałem. Lekkim, sztywnym, wytrzymałym i ekologicznym :) Nowe, duże arkusze pięciowarstwowej tektury falistej zostały po jednej z ekspozycji festiwalowych. Użyłem ich do budowy stojaków. Płyty dociąłem do stosownego formatu, a wszystkie krawędzie wzmocniłem paskami litej tektury i okleiłem mocną, papierową taśmą. Zrobiłem to aby dodatkowo usztywnić arkusze i uzyskać estetyczny wygląd całości. Elementy konstrukcji, które przenoszą największe obciążenia (góra i dół) wzmocniłem kształtkami z aluminium. O wytrzymałości moich komiksowych standów świadczy fakt, że używam ich od kilku lat na imprezach w Łodzi i Warszawie, a na stojakach nie widać najmniejszego śladu eksploatacji.

Swoją ofertę kieruję głównie do eventowych wystawców. W 2018roku wynajęcie na czas trwania festiwalu jednej półki w zabudowie targowej kosztowało 25złotych (teraz pewno jest drożej). Każdy mój stand półek ma sześć, a po imprezie konstrukcję można zabrać do domu i użyć na kolejnym konwencie. Na każdej półce mieszczą się cztery zeszyty komiksowe (do 5mm grubości), grafiki lub fotografie. A jeśli przedmiot ma mniej niż 20cm wysokości, nawet grubsze (ale lekkie) pudełka lub blistry. Utrzymują się na miejscu dzięki sile grawitacji :) ponieważ konstrukcja jest pochylona pod niewielkim kątem.

Standy są unikalne. Własnoręczne zrobiłem ich dziesięć (ale sprzedaję tylko 8). Każdy jest sygnowany. Posiada datę wykonania i swój numer. Nie jestem znanym twórcą, ale taki wyjątkowy stojak byłby pamiątką dla każdego komiksiarza, po Witku... który był pierwszy ;)

Konstrukcja stojaków jest samonośna i składana. Każdy zbudowany jest z pięciowarstwowej tektury falistej o grubości 5mm (wzmocnionej na wszystkich krawędziach) i aluminiowych kształtek. Wymiary standów są podobne: szerokość 70cm; wysokość 120cm (cztery pierwsze są 2cm wyższe). Półeczki mają głębokość 5mm (czyli w sam raz na pojedyncze zeszyty, grafiki lub fotografie...) i przyklejone są co 20cm. Całość jest bardzo lekka, estetycznie wykonana (jak na fotografii) oraz wytrzymała... Będzie służyć przez lata :)

Przekażcie znajomym z branży, że stojaki oferuję osobno. Ale jeśli ktoś zechce całą ósemkę, to będzie miał niesamowitą ekspozycję szerokości niemal 6metrów. A ja dorzucę mu futerał (oczywiście z tektury :) który zrobiłem specjalnie na Warszaw Comic-Con, w którym zmieszczą się wszystkie standy i ma kieszeń na plakaty 100x70cm (jak na zdjęciu). Czekam na oferty :)

września 30, 2023

Tego stoiska nie będzie...

...bo przeszkadza strażakowi?! Przepraszam, że jestem w kontrze do informacji w stylu: na festiwalu będzie... Ale :) W obiekcie sportowym typu Arena muszą być zatrudnieni, na pełnym etacie, odpowiedni ludzie do spraw bezpieczeństwa. Oni zazwyczaj na co dzień niewiele robią, ale podczas eventu muszą koniecznie uzasadnić sens swojego istnienia. Albo podbudować własne ego. Niestety, utrudniają jedynie pracę organizatorom :( Wspomniany strażak zauważył, że moje tekturowe konstrukcje, które przesunąć może nawet trzyletnie dziecko, zajmują fragment korytarza, w miejscu gdzie ruch jest niewielki. Natomiast nie przeszkadzało mu to, że w trakcie całej imprezy, w korytarzach na o-ringu, czyli w głównym ciągu komunikacyjnym, tworzą się korki, przez które nie można sprawnie się przedostać (na przykład: przy zejściach do toalet, albo kiedy stoiska w zabudowie targowej zajmują część wąskiego korytarza). Kiedyś, gdy ja przygotowywałem strefę targową, człowiek od „bezpieczeństwa” Areny miał pretensje: „dlaczego na stoiskach w zabudowie nie ma specjalnych strzałek wskazujących kierunek ewakuacji”. Mimo, iż drzwi wyjściowe były dobrze widoczne w odległości kilku metrów od stoiska. Typowa akcja, aby podkreślić kto tu rządzi.

Oczywiście, jako twórca i organizator strefy handlowej (niemal przez 30lat), rozumiem kwestie bezpieczeństwa, w odróżnieniu od ludzi, którzy obecnie tym obszarem gospodarują. Nie zamierzam więc w temacie polemizować. Ale :| Hala sportowa została zaprojektowana tak, aby pomieścić i zapewnić bezpieczeństwo (oraz ewakuację) kilkunastu tysiącom widzów. Natomiast podczas festiwalu, bywa jednocześnie do dwóch tysięcy gości. A na krzesełkach areny siedzi kilkunastu. Zadajmy sobie więc pytanie: czy w przypadku niebezpiecznej sytuacji na boisku (tam umieszczone są duże stoiska), do ucieczki wybierzemy szerokie schody (po obu stronach hali)? Czy lawirować będziemy między stałymi barierami do przejść ewakuacyjnych dwa piętra wyżej?

Teraz w kwestii zastawiania przejścia... Ma ono prawie 3metry szerokości. Natomiast moje komiksowe standy zajmowały jedynie 30centymetrów od ściany. Pozostawało więc jeszcze 2metry szerokości korytarza na przejście (dobrze widać to na zdjęciu). Co prawda, przed ekspozycją czasami zatrzymywały się osoby oglądające komiksy, albo robiące selfie. Lecz było to niezmiernie rzadko, a przejście funkcjonowało dalej (nawet dla osób z dziecięcymi wózkami). Oczywiście korytarz w którym znajdowała się moja ekspozycja to wyjście ewakuacyjne, ale raczej dla (kilkunastu) gości z trybun. Lecz nowi organizatorzy zrobili z niego zwykły ciąg komunikacyjny, stwarzający dodatkowe problemy. Ale o tym napiszę jeszcze...

Przyznam, że męczą mnie już kolejne, niepotrzebne boje z tępą materią o lokalizację mojej ekspozycji (zobaczcie: rower z kawą ważniejszy od komiksów). I chociaż rozsądne argumenty zawsze wygrywają z kosmiczną głupotą nowych organizatorów, nie mam z tego powodu żadnej satysfakcji. Kiedyś zajmowałem cały korytarz (nie ja jeden), oraz połowę sąsiedniej szatni, i nikomu to nie przeszkadzało. W ubiegłych latach zmniejszyłem znacznie swoją ekspozycję tak, żeby nikomu nie przeszkadzać. Ale widocznie dla aktualnych rządców, problemem jest moja obecność na festiwalu, nie zaś moje stoisko :(

września 29, 2023

Witek był pierwszy...

...To tytuł artykułu Piotra Kasińskiego z kserogazetki (eMeFKa News), która towarzyszyła kiedyś łódzkim eventom przez lata (dawno jej nie widziałem). Ja raczej nie jestem skłonny do podkreślania swoich prometejskich dokonań (a było ich sporo), jeśli oczywiście nie jestem do tego zmuszony.

Niedawno na fejsie Witek Tkaczyk (to inny Witek, więc dla porządku nazwijmy go Witek2 ;) wspomniał, że w tym roku mija 30sta rocznica powstania magazynu komiksowego AQQ. Pozwolę sobie przypomnieć, że w ubiegłym roku minęła 30sta rocznica powstania katalogu konwentowego, którego byłem twórcą i redaktorem przez lat kilkanaście. A w tym roku będzie pierwsza rocznica jego śmierci :( Jakoś nikt z organizatorów festiwalu nie zauważył tego.

W przyszłym roku będzie 30sta rocznica powstania pierwszej polskiej, niezależnej antologii komiksowej Komiks Forum, której byłem twórcą i wydawcą (zobacz na komiksforum.pl). Mam nadzieję uczcić ten jubileusz w odpowiedni sposób. Zapraszam do współpracy wszystkich chętnych (natomiast trolom podziękuję :! Napiszę o tym jeszcze...

W ramach Komiks Forum, na początku wieku, powstała pierwsza polska, komiksowa publikacja cyfrowa. Początkowo w formie kodu HTML, z czasem antologia przekształciła się w edycje PDF dostępne w sieci. Ostatnia z nich ukazała się w 2010roku, kiedy wielu z nas jeszcze marzyło o komiksowym tablecie. Publikacja miała 300stron objętości, co w tamtym czasie było rekordem! Chyba nie pobitym do dziś?

września 22, 2023

Niepamięć

Zaiste dziwnym jest, że impreza, która chełpi się 34 edycją na swojej oficjalnej stronie prezentuje nad wyraz skromny materiał historyczny. Powodów takiego stanu rzeczy można się domyślać... Ja jednak pozwolę sobie w tym miejscu popełnić krótkie repetytorium, ponieważ byłem organizatorem łódzkich eventów od początku...

Pierwszy Ogólnopolski Konwent Twórców Komiksu odbył się w lutym 1991roku w Kielcach, a jego pomysłodawcą i organizatorem był Waldemar Łysak. Łodzianie z grupy Contur (nie mylić ze stowarzyszeniem o tej samej nazwie) byli na tej, raczej kameralnej imprezie. Ponieważ formuła kieleckiego spotkania niespecjalnie odpowiadała młodym twórcom, postanowili zorganizować własny event. Jesienią tego samego roku swoje zamiary zrealizowali w murach Łódzkiego Domu Kultury. Ale myli się ten, kto uważa, że tak „szacowna” instytucja otworzyła szeroko drzwi przed licealistami, fanami komiksów. Na szczęście, mama Piotra Kabulaka znała dobrze ówczesnego dyrektora eŁDeKu i ten fakt utorował drogę dalszym poczynaniom, ale nie całej grupy... Oczywiście, na pierwszej, jak i kolejnych, łódzkich konwentach byli obecni niemal wszyscy Conturowcy: Przemek Truściński, Tomek Tomaszewski, Witek Domański, Robert Waga... nawet Mamut, ale przy organizacji imprezy pracował głównie Tomek Piorunowski, natomiast „rządził” wszystkim Piotrek Kabulak pod czujnym okiem Sobieraja... Więcej o początkach łódzkiego festiwalu komiksu przeczytać możecie w moich wspomnieniach „13lat prowizorki”. Dostępnych jak zwykle na moim blogu, bez reklam i innego cyfrowego śmiecia :)

Odkąd pamiętam fascynowała mnie narracja wizualna. Komiks był pierwszy, ale interesowałem się również fotografią i filmem. W młodości robiłem zdjęcia „Zenitem”, a filmy „Kwarcem”. Zdawałem nawet na wydział operatorski łódzkiej „filmówki”, z wiadomym skutkiem. Na początku lat 90. (ubiegłego stulecia), kiedy uciułałem trochę grosza, kupiłem sobie elektroniczną kamerę VHS-C (analogową oczywiście, wtajemniczeni wiedzą o co chodzi). Podczas pierwszego łódzkiego OKTK nadarzyła się okazja by jej użyć...

Filmowałem uroczyste otwarcie imprezy oraz wieczorne forum komiksowe. Spotkanie młodych twórców komiksów, którzy bezskutecznie próbowali prezentować publicznie swoje prace z nielicznymi wówczas redaktorami zajmującymi się komiksem. Po konwencie zrobiłem nawet wywiad z organizatorami.

Materiał filmowy zmontowałem domowym sposobem. Fachowcy wiedzą jakie to było trudne w tamtych czasach. Ale mi się udało :) Gorzej było z dźwiękiem, który wymagał dodatkowej obróbki, niedostępnej dla amatora (napiszę o tym jeszcze). Kilka lat temu, dzięki uprzejmości Mamuta (a jakże - ja nie zapominam dobrych uczynków, ani tych złych ;) udało mi się zdigitalizować moje archiwa filmowe. Ale, wstyd się przyznać, nie przejrzałem wszystkich materiałów do dziś. Częściowo z braku czasu, ale też ilości ujęć do opracowania.

Na blogu pokazuję niektóre klatki z pierwszej, trzygodzinnej kasety VHS. Niestety, jak na dzisiejsze standardy, jakość zdjęć jest słaba. Ale trudno jest wycisnąć więcej z analogowego systemu, który umożliwiał rejestrowanie tylko 240linii obrazu :( Ponadto, materiał był montowany, więc utracił pewną część oryginału... Myślę jednak, że owe rozmyte fotki mają wartość historyczną. Dlatego publikuję kadry. Smutne, jak wielu bohaterów tych zdjęć nie ogląda już komiksów...