Do kolejnego łódzkiego festiwalu komiksu pozostały jedynie dwa tygodnie. Zapewne trwają gorączkowe przygotowania orgów do imprezy. Jednak nie widać po nich śladu na oficjalnej stronie konwentu. Natomiast zainteresowani tematem miłośnicy komiksów mamieni są jedynie fikuśnie kolorowymi wrzutkami w social mediach. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Grania jest jedyną znaną mi imprezą, która do własnej promocji podchodzi w tak ambiwalentny sposób :(
propozycja nowego wzoru koszulki dla festiwalowych wolontariuszy ;)Program aktualnego konwentu zapewne ukaże się na festiwalowej stronie (jak zwykle) dopiero tydzień przed imprezą. Chyba układanie go nie jest rzeczą łatwą. Jednak brak jakiejkolwiek informacji skutecznie zaburza przygotowania oraz zainteresowanie potencjalnych uczestników eventu. Dyrektoriat zawsze traktuje gości jakby mieszkali po drugiej stronie ulicy (naprzeciwko Atlas Areny). Ponadto, ustalali swoje plany życiowe wyłącznie według zegara konwentu. W ten sposób organizatorzy tresują odwiedzających imprezę od lat, ale sami też działają na podobnej zasadzie :(
Łódzki festiwal jest jedyną znaną mi imprezą, która do przygotowania kolejnej edycji zabiera się tak późno. Przed wakacjami, w świadomości orgów istnieje jedynie mglisty obraz eventu. Następnie dyrektoriat rozjeżdża się na urlopy (bo może), podczas których skutecznie zapomina wcześniejsze ustalenia. Dyrektoriat do właściwej pracy przystępuje dopiero miesiąc przed imprezą. Chyba nie tylko mnie wydaje się to zbyt późno?
Inne eventy, jak Pyrkon czy Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie, do przygotowania kolejnej edycji zabierają się natychmiast po zakończeniu poprzedniej. Są przecież pewne stałe punkty na planie każdej imprezy, które zmieniają się w nieznaczny sposób. Dlatego stosunkowo łatwo można je wcześniej modyfikować. W ten sposób można oszczędzić czas i niepotrzebny stres związany z nadchodzącym terminem. Tymczasem łódzcy orgowie podchodzą do organizacji każdego festiwalu tak, jakby robili to po raz pierwszy :( Takiej formie przygotowań zapewne sprzyja nieustanna fluktuacja kadr odpowiedzialnych za poszczególne punkty programu. Oczywiście, jedynie skład dyrektoriatu nigdy się nie zmienia. Ale przecież oni wyłącznie zdolni są do wydawania poleceń. Nie zaś do ciężkiej pracy przy evencie. Wcześniej jednak muszą znaleźć nowych jeleni, którzy pociągną z entuzjazmem eventowe „sanki”. Podczas festiwalu tylko jeden element jest stały. Śmietankę zawsze spija Mamut. Mtbihu :(
Być może kłopot z wczesną informacją o programie imprezy związany jest z faktem, iż od dyrektoriatu nic nie zależy. Bowiem uczestniczący w festiwalu goście, prelegenci, wystawy oraz wszelkie inne atrakcje konwentu przygotowywane są wyłącznie przez podmioty zewnętrzne. Przypomnę tylko turniej e-sportowy urządzany onegdaj przez ESL. Nieodżałowane Sympozjum Komiksologiczne Krzysztofa Skrzypczyka. Czy konkurs i ekspozycję komiksu dziecięcego, tworzone od lat przez Roberta Wagę i jego niezłomną mamę. Spotkania z autorami organizują zawsze wydawcy komiksów, którzy pragną lepiej wypromować publikacje, albo własne wydawnictwo. Orgi Mamuta nie przeznaczają na ten cel nawet złamanego grosza. Muszą tylko ustawić poszczególne akcje w odpowiednich miejscach i ramach czasowych. A i tak z reguły wychodzi im to kiepsko. Jedynym punktem programu imprezy, który chyba orgom udaje się doskonale, jest afterparty :)
Jakże te akcje przypominają czas przygotowań do festiwalu w eŁDeKu. Tam również „organizator” domu kultury jedynie drygował zasobami zewnętrznymi. Różnica polega na tym, że Sobieraj miał tylko dwie sekretarki. Natomiast w EC1 pasożytów jest znacznie więcej i działają pod komiksowym sztandarem. Niewiele robiąc, bez wstydu, od dwudziestu lat pobierają pensję zasilaną z naszych podatków :( Biurokraci kultury wszystkich instytucji łączcie się... ;)
Nowe przydupasy Mamuta nie potrafią nawet porządnie zorganizować strefy targowej eventu. Mimo, że dysponują sporym materiałem źródłowym, który przygotowywałem dla festiwalu przez lata. Olewają wszelkie koncepcje, sprawdzone plany i efektywne rozwiązania. Być może dlatego, że nie mają o nich bladego pojęcia. Ponieważ (jak już wspominałem) zmieniają się co roku :! A wystarczyłoby tylko zerknąć na moje archiwalne wpisy z bloga, sprzed dziesięciu lat. Są tam zarówno plany, jak i rozwiązania wielu problemów nękających łódzki konwent. Lecz do tego trzeba odrobiny chęci oraz umiejętności czytania ze zrozumieniem. Niestety, takich kwalifikacji u orgów zwierzak nie wymaga. Mtbihu :(
Komiks, w świadomości ogółu naszego społeczeństwa, dostąpił już zaszczytnego miana sztuki. W sferze kulturalnej stworzył osobną niszę, którą przez lata zapełniała magmą wszelkiej maści nieudolnych, acz cwanych osobników. Czerpiących korzyści z ignorancji decydentów oraz lenistwa lub kumoterstwa uznanych przedstawicieli środowiska twórców i wydawców. Komiks nigdy nie był obiektem pierwszej potrzeby, nawet dla jego miłośników. Dlatego reakcja, na wszelkie błędy i wypaczenia towarzyszące działaniom festiwalowych orgów, raczej nie będzie gwałtowna. Ale może wypadałoby coś w tej materii zrobić? Objąć jakąś kontrolą niezrozumiałe działania festiwalowego dyrektoriatu. W trosce o komiks polski.
Być może kiedyś program festiwalu pojawi się jeszcze przed wakacjami... Nie! To nigdy nie nastąpi :(
Tekst ten został napisany człowiekiem.