stycznia 27, 2025

Komiksland

Nic na to nie poradzę, ale jestem odpowiedzialny za powstanie pierwszego w Polsce sklepu komiksowego :) Było to w listopadzie 1996roku. Komiksowa księgarnia oczywiście pojawiła się w Łodzi (ówczesnej stolicy komiksu polskiego), w oficynie przy ulicy Piotrkowskiej, pod numerem 22.

niestety, zamiast fotki :( interpretacja SI hasła „comics shop”

Podobno wcześniej powstał „sklepik” Sławka Wróblewskiego, który również oferował komiksy. Znajdował się on w małym pokoiku, na jednym z pięter biurowca w Gdańsku Wrzeszczu. Nigdy tam nie byłem :( Jednak z relacji znajomych dowiedziałem się, że punkt czynny był tylko przez kilka godzin, jednego dnia w tygodniu. Czy takie miejsce można nazwać sklepem? Od początku łódzka księgarnia była otwarta przez cały tydzień i zawsze pracowała w ustawowych godzinach :)

Powstanie Komikslandu było wynikiem mojej kilkuletniej współpracy z Mirosławem Kuźniakiem i to właśnie on był właścicielem nowej księgarni. Lecz do projektu nie namawiałem go zbytnio, ponieważ zdawałem sobie sprawę, iż nie poradzi sobie sam z prowadzeniem takiego, specjalistycznego sklepu. Zważywszy, że w temacie literatury obrazkowej był zupełnie zielony, jak koperek :)

Kuźniaka poznałem na początku lat .90, kiedy jeszcze prowadziłem w domu handlowym Juventus stoisko komputerowe oraz wypożyczalnię kaset video. On również otworzył nieopodal podobny interes. Jednak wśród nabywców zainteresowanie jego ofertą było raczej kiepskie. Opowiadał mi później, że był pod ogromnym wrażeniem, gdy do mojego kramu ustawiała się kolejka klientów. Natomiast w tym samym czasie u niego, przeważnie na stoisku „hulał wiatr” :) Nie uszło uwadze Mirosława, że prowadząc dowolny biznes, ja zawsze musiałem dobrze znać się „na rzeczy”. Zyskałem dzięki temu, w jego oczach, opinię sprawnego przedsiębiorcy :)

Mirosław był poetą. Lecz „na chleb” zarabiał wcześniej dziennikarstwem. Podobno pracował w jednej z łódzkich gazet. Lecz przemiany ustrojowe sprawiły, że podupadł nieco „na zdrowiu”. Musiał więc zająć się czymś bardziej spokojnym. Kuźniak był niewątpliwie inteligentnym oraz wykształconym człowiekiem, przedstawicielem elit kulturalnych mojego miasta. Jego żona piastowała funkcję prezesa łódzkiego oddziału Związku Literatów Polskich. On chyba również pełnił w tym gremium jakąś odpowiedzialną funkcję (wiem to od niego). Ale poeta był raczej kiepskim przedsiębiorcą. Dość szybko upadł jego biznes video. Mirosław zorganizował wtedy stoisko „komputerowe” w sklepie elektrycznym przy Piotrkowskiej 4 (nieopodal Placu Wolności). Tak powstał „Gamex”. Niestety, na komputerach poeta również się nie znał :( Zatrudniał więc do pomocy dodatkowych pracowników, co ewidentnie podnosiło koszty jego działalności handlowej. Aby nieco uzupełnić zyski, Kuźniak brał ode mnie gry komputerowe oraz różne wydawnictwa. W ten sposób, w mieście Łodzi, na stoisku firmy Gamex, pojawiły się w sprzedaży pierwsze komiksy. Zdecydowanie wcześniej, niż u Sławka Wróblewskiego :)

Kiedy zakończyłem swoją działalność gospodarczą (w 1992roku), Kuźniak pomógł mi jeszcze zmonetaryzować komputerowe ruchomości mojej firmy (w sklepie Gamex właśnie). Podczas komisowej sprzedaży elektronicznego sprzętu przemycałem często (po partyzancku :) moje komiksy. Była to kolejna próba dotarcia do klientów. Wcześniej zeszyty umieściłem już w księgarni Komiks (przy Piotrkowskiej 50 :) Mirosławowi spodobały się bardzo obrazkowe historie. Szczególnie Komiks Forum :) Nic w tym dziwnego. Ilustrowane przez artystów wydawnictwa były bliższe jego poetyckiej psyche, niż bezduszne maszyny, którymi musiał handlować :! Ponieważ nie miałem już „osobowości”, dzięki której mogłem legalnie rozprowadzać moją antologię, zaproponowałem Kuźniakowi firmowanie publikacji. Poeta zgodził się w ten sposób wesprzeć moją inicjatywę wydawniczą. Wskutek czego, oficjalnym wydawcą Komiks Forum został Gamex :)

Oczywiście Mirosław Kuźniak (czyli Gamex) był jedynie formalnym wydawcą antologii. Nazwa jego firmy widniała tylko w redakcyjnej stopce Komiks Forum. W rzeczywistości, nic się dla mnie nie zmieniło. Nadal wyłącznie ja tworzyłem kolejne edycje publikacji. Pozyskiwałem i opracowywałem materiały. Ponosiłem również wszystkie koszty związane z przedsięwzięciem. Starałem się nie nadużywać „gościnności” poety :) Taka sytuacja trwała kilka lat. Tymczasem w „przedsiębiorstwie” Kuźniaka działo się gorzej. W jego sklepie zjawiało się coraz mniej klientów, natomiast koszty działalności rosły. Niewiele pomogło przeniesienie stoiska komputerowego do prawdziwego sklepu. Obiektu wynajętego w oficynie nieopodal (również przy Piotrkowskiej). Kończył się bowiem czas małych firm komputerowych :( Poeta musiał więc znaleźć inne źródło dochodu... Zainteresował się komiksem, mimo że niewiele o nim wiedział. Zauważył jednak u odwiedzających Gamex dużą popularność kolorowych zeszytów, które tam dostarczałem. Postanowił więc otworzyć sklep komiksowy :)

Odpowiedni lokal Mirosław znalazł niedaleko. Również w oficynie przy ulicy Piotrkowskiej. Ale tym razem pod numerem 22. Dlaczego po raz kolejny wybrał tą ulicę? Chyba dla komiksu jest to miejsce magiczne, sprzyjające literaturze obrazkowej :) Nieco dalej trwała od lat księgarnia Komiks. Natomiast przecznicę bliżej, po pewnym czasie, pojawiło się łódzkie Centrum Komiksu. Poza tym, ulica Piotrkowska była od „zarania dziejów”, dla mieszkańców Łodzi, głównym traktem towarzysko-komunikacyjnym. Natomiast większość miejscówek poza „Pietryną” traktowana była zawsze, jak „martwa strefa” :(

Miejsce już było. Pozostało więc wypełnić je „treścią” :) W tym celu Kuźniak zwrócił się do mnie, ponieważ miałem spore doświadczenie w handlu komiksami (chyba największe w całym mieście :) Kolekcjonowałem komiksy od dawna. Jednak żeby ciągle wzbogacać mój zbiór o nowe tytuły, musiałem niektóre wydawnictwa sprzedać. Tak narodził się mój komiksowy biznes :) Zeszyty i albumy z obrazkowymi historiami oferowałem na różnych bazarach, w wielu miejscach Polski (jeszcze od lat .70). Interesowały mnie głównie wydawnictwa zagraniczne. Ponieważ poziom rodzimych publikacji, a zwłaszcza ich podaż, były w tamtym czasie bardzo słabe :( Moja komiksowa oferta dla Komikslandu była unikalna (nawet w skali całego kraju). Wymagała więc odpowiedniej oprawy. Ponieważ był to pierwszy w kraju sklep komiksowy, nie było wcześniejszych wzorców do naśladowania. Dlatego sam musiałem zaprojektować od podstaw wygląd nowej księgarni. Głównym elementem sali był olbrzymi, trwały stojak na komiksy. Ułożone w tym miejscu zeszyty tworzyły niesamowitą, kolorową ekspozycję (podobną do mojego, festiwalowego stoiska). Jednocześnie klienci mogli z łatwością sięgnąć po interesujące tytuły. Podstawę konstrukcji stanowił rząd niskich szafek, które magazynowały pudła z komiksami. Zresztą ilustrowane wydawnictwa wypełniały całą przestrzeń sali. Nawet na ścianach wisiały plakaty komiksowe :) W centralnym punkcie pomieszczenia umieściłem specjalną ladę subiekta. Posiadała ona, od wewnętrznej strony, dość wysoki podest, dzięki któremu nawet niski, siedzący sprzedawca mógł spojrzeć prosto w oczy klienta. Poza tym, subiekt był w stanie, z tego miejsca, skutecznie nadzorować całe pomieszczenie :) Sklep komiksowy posiadał jeszcze drugą, mniejszą izbę. Kuźniak zdecydował przeznaczyć ją do grania (generowania dodatkowego zysku). Wynajął flippera, którego postawił obok dużego telewizora (27cali ;) podłączonego do PlayStation. Gracze niewątpliwie ożywiali, zazwyczaj senną, atmosferę księgarni. Ale stanowili również dodatkowy kłopot...

Dzięki mojemu wsparciu nowy sklep komiksowy nie miał problemu z ofertą zagranicznych publikacji. Na początku rodzimych wydawnictw było mniej, ponieważ niewiele wtedy się ukazywało. Lecz w sprzedaży znalazły się niskonakładowe ziny, a nawet AQQ. Jednak wśród nich, królował niepodzielnie Komiks Forum :) Wszak Kuźniak był „wydawcą” antologii ;) Pozostałe polskie tytuły pochodziły z zasobów lokalnych handlarzy (głównie od Izydora). Ruszył również antykwariat komiksowy, który z czasem stał się poważnym źródłem rodzimych publikacji. Po dodatkowe, nowe wydawnictwa udałem się z Mirosławem bezpośrednio do magazynów Egmontu oraz TM-Semica. Ponieważ oferta hurtowni księgarskich, w zakresie historii obrazkowych, była niezwykle uboga :( W tamtych latach wyraźnie „leżała” dystrybucja komiksów w Polsce. Księgarze „starej daty” traktowali opowieści ilustrowane z wyraźną niechęcią. Czasami nawet nowe tytuły dużych wydawnictw miały kłopot, aby „przebić się” na półki księgarskie :( Od Egmontu pozyskaliśmy do sklepu najnowsze Thorgale. Oczyściliśmy również magazyn TM-Semica ze zwrotów „Sądu nad Gotham” :) Dzisiaj może wydawać się dziwne, że taki komiks miał kłopoty ze sprzedażą...

Oferta tytułów została uzupełniona, więc pierwszy w Polsce sklep komiksowy był gotowy do otwarcia :) Niestety, w przeddzień inauguracji księgarni zmarła Mirosławowi żona (która chorowała już od dłuższego czasu). Musiałem więc sam zaopiekować się interesem. Żałoba Kuźniaka trwała bez mała miesiąc. Zatem przez cały ten okres zajmowałem się sklepem. Mimo, iż nie byłem wspólnikiem właściciela, ani jego pracownikiem. Harowałem więc samotnie „na czarno”, lecz bez zapłaty (z czystej przyzwoitości). Kiedy poeta wrócił do żywych i zajął się księgarnią, nadal potrzebował pomocnika (a raczej sprzedawcy). Nie miałem ochoty wikłać się w problemy Kuźniaka, często towarzyszące różnym inicjatywom niedzielnego przedsiębiorcy. Zaproponowałem więc na stanowisko subiekta kandydaturę Izydora. Stary łódzki handlarz był niewątpliwie znawcą komiksu, dlatego nadawał się doskonale do prowadzenia specjalistycznego sklepu oraz antykwariatu. Nie pamiętam jak długo Izydor był sprzedawcą Komikslandu. Lecz na jego dalszym losie, w charakterze subiekta, zaważyła znacznie postępująca choroba alkoholowa :( Jednak nie ona stała się przyczyną zwolnienia Izydora z pracy. Powodem stała się niezbyt fortunna realizacja koncepcji poety, na wykorzystanie potencjału nowego miejsca. Mianowicie, urządzane w mniejszej salce Komikslandu rozgrywki konsolowe były zupełnie poza kontrolą subiekta. Natomiast uczciwość okolicznych graczy pozostawiała wiele do życzenia. Kiedy jakiś zdesperowany miłośnik Tekkena ukradł oryginalną płytę z grą, za incydent został obwiniony Izydor, który w tym czasie obsługiwał innego klienta :( Koszt oryginalnej gry był wtedy znaczący, więc powód do zwolnienia pracownika zasadny (według Kuźniaka). Ale czy słuszny? Kolejnym sprzedawcą została koleżanka córki Mirosława, która od dłuższego czasu bezskutecznie szukała pracy w szarym mieście. Była to bardzo miła osoba, lecz zupełnie, jak właściciel sklepu, nie znająca się na komiksie :( Piastowała odpowiedzialną funkcję sprzedawcy dość długo. Ale w końcu sama zrezygnowała. Z nudów :! Albowiem codziennie odwiedzało księgarnię niewielu klientów. Łódź zawsze była ubogim miastem, więc lokal poety częściej gościł osoby pragnące spieniężyć własne zbiory, niż kupujących kolorowe zeszyty :( Chociaż niekiedy Komiksland zalewały prawdziwe fale miłośników literatury obrazkowej :) Lecz byli to głównie przyjezdni z całej Polski. Gdyż w tamtych latach łódzki sklep stanowił wytęsknioną oazę na pustyni rodzimej oferty komiksowej. Dzięki unikalnym tytułom oraz efektownemu wystrojowi, robił zawsze ogromne wrażenie na odwiedzających :)

Ponieważ Kuźniak nie znał się na komiksie wcale, początkowo dostarczałem mu większość pozycji zagranicznych. Pochodziły one przeważnie z mojej kolekcji. Komiksy wstawiałem do sklepu na zasadzie komisowej. Pieniądze mogłem otrzymać dopiero po sprzedaży tytułu (po pewnym czasie). Były to z reguły niewielkie sumy, lecz dla mnie znaczące. Poeta zarabiał na transakcjach oczywiście więcej, nie inwestując w interes nawet „złamanego grosza”, ale miał również większe koszty prowadzenia swojej działalności... Kiedy wyczerpały się moje zasoby komiksów do sprzedania, zacząłem zamawiać większą ilość tytułów zza granicy. Wcześniej jednak zawarłem z Kuźniakiem dżentelmeńską umowę. Podejmowałem się sprowadzania do Komikslandu nowych, atrakcyjnych tytułów zagranicznych. Zadanie to oczywiście wiązało się ze sporymi wydatkami z mojej strony. Dlatego Kuźniak zobowiązany był, aby nie korzystać z innych źródeł pozyskania podobnego towaru... Zamawiałem więc znaczne większe ilości egzemplarzy komiksów ze Stanów. Czego wynikiem było znaczne zamrożenie moich środków (na okres ponad trzech miesięcy, od daty zamówienia). Częściej też odwiedzałem berlińskie comics shopy. Pewnego razu na taką wycieczkę zabrałem nawet ze sobą poetę. Pokazałem mu wtedy wszystkie adresy komiksowych księgarni. Biedak żalił się później, że przez pierwszą godzinę w każdym sklepie nie wiedział, w którym kierunku winien się udać. Tak przytłoczony był obrazkową ofertą :) Niestety, wydawać by się mogło kulturalny, inteligentny, pełen godności poeta wkrótce zapomniał o swoim zobowiązaniu wobec mojej osoby :( Kiedy przypadkowo, bez zapowiedzi odwiedziłem jego księgarnię, zauważyłem na ekspozycji nowe zeszyty amerykańskie, które natenczas płynęły do mnie jeszcze ze Stanów. Wkrótce okazało się, że Kuźniak w międzyczasie odwiedził osobiście comics shopy w Berlinie. Kupił tam kilka najnowszych tytułów. Takich które najlepiej sprzedawały się w jego sklepie. Zostawiając mnie tym samym „na lodzie”, z uprzednio zamówionymi komiksami z Ameryki :( Zrobił to wbrew wcześniejszym ustaleniom oraz naszej gentlemen's agreement. Niestety, wyłącznie ja poniosłem wszystkie koszty fanaberii poety. Zerwałem więc z Kuźniakiem niepisaną umowę, tyczącą oferowania w jego sklepie, sprowadzanych przeze mnie, komiksów zagranicznych. Był to bez wątpienia jeden z czynników, które wkrótce doprowadziły do upadku łódzkiego Komikslandu :!

W tamtym okresie nie interesowałem się zbytnio nowym, rodzimym komiksem. Był on dla mnie za słaby, w porównaniu z pracami autorów zachodnich, których często, acz nieudolnie, próbowali naśladować polscy twórcy :( Niektóre historie obrazkowe były co prawda nieźle rysowane, lecz scenariusze oraz sposoby kreowania opowieści przeważnie kiepskie. Wyjątek stanowiły prace, które zamieszczałem w Komiks Forum. Dlatego w ofercie księgarni Mirosława znalazła się ode mnie jedynie moja antologia. W „legalnej” sprzedaży publikacji pomogło znacznie firmowanie jej przez Gamex. Umożliwiło również wstawienie Komiks Forum do hurtowni książek. Lecz żeby była jasność. Takie posunięcie wcale nie gwarantowało dobrej sprzedaży mojego wydawnictwa, ale zapewniało lepszą dystrybucję publikacji. Nie miałem szansy zaoferowania antologii w sieci EMPiK. Pomimo, że pośrednik ten zawsze „pożerał” na wstępie połowę ceny publikacji, nie był zainteresowany tak „mizernym” nakładem mojego wydawnictwa :( Dlatego z konieczności wybrałem stołeczną hurtownię Współczesny Światowid, przedstawiciela dość rozległej sieci magazynów księgarskich, która miała wiele oddziałów na terenie całego kraju. Za pośrednictwem Kuźniaka zawiozłem do Warszawy po kilkaset egzemplarzy, trzech ostatnich numerów mojej antologii. Czyli większość nakładu publikacji. Odtąd poeta przejął kontrolę nad moimi komiksami, które powędrowały w świat :)

Początkowo było nieźle. Co miesiąc przychodziły do Komikslandu faktury ze stolicy, które Kuźniak nawet uczciwie ze mną rozliczał. Sprzedaż antologii nie była zbyt duża. Lecz cieszyło mnie bardzo, że Komiks Forum wreszcie trafia do szerszej grupy czytelników :) Ale w pewnym momencie dystrybucja ustała :( Zaniepokojony tym faktem pojechałem do Warszawy, aby w głównej siedzibie sieci hurtowni rozeznać się w sytuacji. Spotkanie z szefami firmy nie było zbyt miłe. Prezentowało ono dobitnie negatywny stosunek ówczesnych księgarzy do komiksu. Krótką relację ze spotkania zamieściłem we wstępie do „stuletniego” Komiks Forum. Od owego czasu nie otrzymałem już żadnych pieniędzy za moje wydawnictwo. Nie zobaczyłem też pozostałych, nie sprzedanych egzemplarzy, które podobno wróciły do Komikslandu. Ponoć znalazły miejsce w piwnicy ostatniego sprzedawcy z łódzkiej księgarni komiksowej (po jej upadku). Jednak to dziwne, że nie trafiły bezpośrednio do mnie. Przecież to ja zapłaciłem za te wydawnictwa, z własnych pieniędzy :( Kuźniak, po raz kolejny, okazał się oszustem. Jak widać, nawet ludziom kultury nie można było ufać :(

Mam apel do miłośników komiksu, czytelników mojego bloga. Poszukuję archiwalnych zdjęć z moich imprez komiksowych. Niestety, sam nie byłem w stanie robić fotografii podczas eventów :( Potrzebuję również fotek z wnętrza Komikslandu oraz fotografii mojego stoiska, z cyfrowym Komiks Forum (taki monitor w ramce :) które przygotowałem na pierwszą Komiksową Warszawę (na basenie) w 2010roku. Były to czasy schyłku fotografii analogowej, więc robienie fotek nie było wtedy zbyt powszechne :(

Tekst został napisany człowiekiem.

Nieznana historia Komiks Forum

Numer pierwszy
- komiksy łódzkiej grupy Contur
Trust
- monografia Przemka Truścińskiego, komiksy, grafiki
Naznaczony Mrokiem
- historie fantasy oraz „komiks życia” Wojtka Birka
Czas Komiksu
- nowa antologia, nowa nadzieja dla komiksu polskiego
Studio Komiks Polski
- komiksy bydgoskiej grupy Studio Komiks Polski
100lat Komiksu
- katalog konkursu komiksowego (luty 1996)
Świat Komiksu
- moja alternatywa publicystyczna :)
Warszawa w Łodzi
- prezentacja komiksów ze stołecznego środowiska autorów
Komiksland
- pierwszy w Polsce sklep komiksowy z prawdziwego zdarzenia
Stulecie Komiksu
- wydanie specjalne z okazji stulecia dziewiątej sztuki