stycznia 06, 2025

Komiksy dla ludzi

Przykro mi, ale niespecjalnie przywiązuję wagę do jakichkolwiek życzeń, albo okazjonalnych postanowień. Uważam bowiem, że do rozpoczęcia realizacji dowolnego zamierzenia nie jest potrzebna żadna, ustalona z góry, określona data czy termin. Wystarczą jedynie chęci i odrobina wysiłku. Chociaż mam świadomość, że czasami sprostanie tym wymogom jest niezmiernie trudne. Jednak w cywilizacji człowieków przyjęło się wyznaczać czas startu oraz wykonania niemal każdej decyzji przy użyciu kalendarza :( Dlatego początek nowego roku doskonale się do tego nadaje :)

Zadziwia mnie od lat niezrozumiały fanatyzm zwolenników papierowego komiksu. Jakby nie istniały inne formy popularyzacji tej sztuki graficznej. Tymczasem stosowanie anachronicznego (w trzeciej dekadzie XXIwieku) wynalazku Gutenberga stwarza jedynie ogromną ilość problemów, i nie przynosi większych korzyści czytelnikom, ani autorom. Oczywiście artyści są bardzo przywiązani do papieru. Niezbędnej, materialnej formy utrwalania ich pracy. Twórcy potrafią zawsze uzasadnić konieczny wybór poplamionych farbą kartek olbrzymią ilością argumentów. Być może, niektóre z nich są nawet rozsądne, ale w dzisiejszej rzeczywistości niezbyt przydatne :( Również wielu miłośników komiksu nadal preferuje archaiczną (i niezbyt ekologiczną) metodę powielania historii obrazkowych. W ich mniemaniu, dziesiątki albumów (często w twardej oprawie) wygląda zacnie na półkach każdej biblioteczki. Zapewne, owe zbiory, są przecież powodem do dumy właściciela takiej kolekcji ;) Ale czy podobnego zdania jest obecnie większość czytelników komiksów?

Papierowe historie obrazkowe przestałem kupować na przełomie wieku. Mimo, iż wtedy nie było jeszcze cyfrowej alternatywy na przyzwoitym poziomie. Jednak sam tworzyłem wirtualne publikacje o jakości, której nie muszę się dzisiaj wstydzić :) Miałem więc świadomość, że taka jest przyszłość komiksu. Atoli nie przychodziła ona zbyt szybko. Natomiast w moim kraju jest ona ledwo widoczna, nawet dziś :( Zastanawiałem się też, co powinienem zrobić z moją nadmiernie rozrośniętą kolekcją. Zaglądałem do niej niezmiernie rzadko, ze względu na wyjątkową niewygodę korzystania z prymitywnego nośnika. Poza tym, dalsze powiększanie zbioru utrudnione było rosnącymi ciągle kosztami pozyskania nowych tytułów. Kolekcja ilustrowanych wydawnictw zajmowała dużą przestrzeń skromnego mieszkania, lecz przyjemność z jej kontemplowania miałem raczej niewielką. Niestety, nie uporałem się z tym problemem do dziś. Jak zresztą zdecydowana większość zbieraczy komiksów :( Ale już wtedy, możliwości wirtualnych publikacji wielokrotnie przewyższały ofertę celulozowego medium. Ich jakość była równie wysoka. Czasami nawet potencjał historii obrazkowych wzbogacały inne składniki multimedialne. Novum, którego pozbawione były tradycyjne wydawnictwa. Obecnie forma wirtualnych komiksów przekracza znacznie możliwości papierowych magazynów, lub albumów. Tymczasem nawet pokaźne zbiory cyfrowych publikacji zdolne są pomieścić się niemal w „kieszeni”. Albo w chmurze, do której dostęp możliwy jest z najdalszego zakątka Ziemi. A nawet, z kosmosu... :)

Z takiego stanu rzeczy powinni być zadowoleni twórcy. Ponieważ ich praca zyskuje lepszą szansę dotarcia do ogromnej rzeszy czytelników. Autorzy mają ponadto zdecydowanie większa kontrolę nad własnym dziełem. Od momentu powstania, do finalnej edycji. W erze internetu cyfrowa twórczość może być łatwo podziwiana przez odbiorców z całego świata, bez „pomocy” zbędnych pośredników :) Wydawcy również powinni być zadowoleni z możliwości znacznej redukcji kosztów. Przecież druk publikacji „kolorowych obrazków” na dobrej jakości papierze zawsze pochłaniał znaczne środki, które niestety musieli kompensować biedni klienci, płacąc za komiksy wysokie ceny :( Poza tym, promocja albumu w przestrzeni wirtualnej jest łatwiejsza i zapewnia sprawniejszą dystrybucję tytułu :) Jedynymi poszkodowanymi w procesie upowszechniania cyfrowego komiksu mogli być znowu pośrednicy... Ale oni znaleźli własne, sprytne wyjście z trudnej dla nich sytuacji :( Napiszę o tym jeszcze.

W naszym kraju, przerażająco zacofanym w dziedzinie cyfrowego komiksu, pozyskanie rodzimych, wirtualnych publikacji na przyzwoitym poziomie jest bardzo trudne. A czasami wręcz niemożliwe. Trochę to dziwne, zważywszy że w społeczeństwie, nawykłym już do swobodnego korzystania z dóbr kultury za pomocą nowych środków przekazu, istnieje ogromne pragnienie lektury cyfrowych opowieści graficznych. Olbrzymią potrzebę konsumentów na razie najlepiej wyzyskuje „szara strefa” :( Tam właśnie dostępne są bez trudu, w nowej formie, niemal wszystkie ważniejsze rodzime publikacje papierowe. Niestety, jakość tych edycji bywa różna. Najczęściej jest dość niska, ponieważ materiał zazwyczaj przygotowują entuzjaści amatorzy :(

Wydawać by się mogło, że wydawca nie powinien mieć kłopotu z udostępnieniem owych eterycznych publikacji. Skoro obecnie cały proces tworzenia nowego albumu przebiega w przestrzeni cyfrowej. Jednak wśród oficyn istnieje jakaś niechęć do rozpowszechniania wirtualnych komiksów. Zapewne wynika ona, w dużej mierze, z obawy przed swobodnym powielaniem treści, przez odbiorców. A tym samym, utratą spodziewanych zysków wydawców (albo pokrycia kosztów). Przecież cyfrową publikację można łatwo skopiować :( Myślę, że ten problem stałby się marginalnym, gdyby komiksy były tańsze. Może to zapewnić jedynie cyfrowa edycja :) Tymczasem, na kolorowych albumach nadal chcą zarabiać wszyscy. Na maksymalne zyski liczą wydawcy, a zwłaszcza pośrednicy w sprzedaży publikacji. Ci ostatni zawsze odgryzają znaczny kawał „ilustrowanego tortu”. Natomiast autorzy, twórcy całego kontentu, muszą zadowolić się jedynie co dziesiątym okruchem z tego „ciasta” :( Gdyby nagle zniknęli pośrednicy, komiksy byłyby zapewne o połowę tańsze :)

W przypadku wirtualnej publikacji zmniejsza się rola wydawcy. Znacznie obniżane są koszty całego przedsięwzięcia związane z poligrafią. Wskutek czego, ostateczna cena nowego komiksu może być śmiesznie niska :) Ostatnią cyfrową edycję mojej antologii Komiks Forum (wydaną w 2010roku), która miała 300stron komiksów, oferowałem jedynie za pięć zeta (a nawet gratis :) Ze świecą można szukać wydawcy, który za podobną kwotę sprzedawał papierową publikację o podobnej objętości... Obecnie wielu autorów jest w stanie samodzielnie przygotować własny album cyfrowy. Wtedy oficynie pozostaje jedynie działalność promocyjna oraz dystrybucja. Oczywiście, totalnie niezależny twórca komiksu może również przejąć pozostałe funkcje. Jednak profesjonalne wydawnictwa, dzięki nabytemu przez lata doświadczeniu, posiadają w tych zakresach znacznie większe możliwości.

Wirtualna publikacja posiada wiele zalet. Jest bez wątpienia projektem autorskim. W znacznie większej mierze, niż jej odpowiednik przygotowany tradycyjną metodą. Krótszy jest również czas potrzebny do sporządzenia cyfrowej realizacji. Koszty opracowania takiego wydawnictwa są diametralnie niższe. Wszystkie czynniki, bez wątpienia, poważnie wpływają na finalną cenę wirtualnego komiksu oraz jego popularność wśród czytelników. Poza tym, łatwiejsza promocja każdego tytułu w sieci oraz dużo prostsza dystrybucja, zdecydowanie przyczyniają się do poszerzenia kręgu odbiorców publikacji. Może to wydawać się dziwne, ale dzięki takiej formie prezentacji sztuki zyskują niemal wszyscy zainteresowani tematem (za wyjątkiem pośredników oczywiście :)

W związku z powyższymi faktami, życzę w nadchodzącym roku, wszystkim miłośnikom literatury obrazkowej (twórcom, wydawcom oraz czytelnikom) znacznie bogatszej oferty polskich cyfrowych komiksów :)

Tekst ten został napisany człowiekiem. Obrazek stworzyła SI.