Początkowo drugi Komiks Forum miał być poświęcony opowieści Wojtka Birka „Naznaczony Mrokiem”. Jednak historia, mimo swoich monumentalnych rozmiarów, nie wypełniała całej antologii. Postanowiłem więc uzupełnić materiał komiksami w podobnym klimacie (fantasy). Pozostałe prace wybrałem z łatwością. Niestety, człowiek, który mienił się managerem jednego z autorów, tak długo opóźniał przesłanie plansz krótkiego komiksu swojego „klienta”, że musiałem odłożyć cały projekt. Zbliżały się moje pierwsze Targi Komiksu. Impreza podczas której chciałem pokazać conturowcom oraz kierownictwu Łódzkiego Domu Kultury moje zdolności organizacyjne. Pisałem o tym w „13lat prowizorki” :) Jednym z elementów nowego spotkania miłośników literatury obrazkowej była wystawa prac Przemka Truścińskiego. Zawsze uważałem, iż podobnym inicjatywom powinna towarzyszyć odpowiednia publikacja. Postanowiłem więc poświęcić kolejną antologię na przedstawienie twórczości Przemka. W ten sposób powstał drugi numer Komiks Forum :)
drugi Komiks Forum - Przemysław Truściński (wiosna 1995)
Truściński był bardzo szczęśliwy, ponieważ wystawa oraz publikacja były pierwszą, indywidualną próbą prezentacji jego dorobku ilustratorskiego. A był on dość spory oraz bardzo różnorodny. Ponieważ oprócz komiksów Przemek stworzył wcześniej wiele rysunków dla gazet i czasopism, oraz ciekawe obrazy olejne (zapewne na zajęcia szkolne :) Autor zachwycony możliwością pokazania własnej sztuki zgadzał się niemal na wszelkie moje propozycje. Ja jednak musiałem zadbać o interes nas obydwu. Nie mogłem przecież wykorzystać jedynie najciekawszych prac Trusta. Dzięki temu miał szansę jeszcze zarobić :) Naturalnie, chciałem w Komiks Forum, pokazać pełne spektrum możliwości graficznych autora. Aczkolwiek musiałem też zatroszczyć się o zainteresowanie czytelników moją antologią. Ten podstawowy dylemat towarzyszył mi zawsze, przy każdej publikacji. Podobne rozterki moralne nie zdarzały się zbyt często u rodzimych wydawców :( Pomimo nałożonych sobie ograniczeń myślę, że stworzyłem interesującą propozycję obrazkową :)
Antologię otwierają fragmenty wybranych stron z zeszytów szkolnych Przemka. Widać z nich dobitnie, że autor od „małego” rysował dużo. Robił to w każdej wolnej chwili oraz miejscu. Nawet podczas lekcji :) Doprowadzając tym samym własny styl oraz technikę do perfekcji. Natomiast nauczycieli do granic wyrozumiałości ;)
Pierwszym komiksem, na tle ilustracji z zeszytów, jest short „Poszła baba...”. Prosty, dwukadrowy humor, ironicznie zabawny, ale też okrutny i mroczny. Został on nagrodzony, za oryginalny pomysł, w pierwszym konkursie komiksowym, przygotowanym podczas II Ogólnopolskiego Konwentu Twórców Komiksu. Kolejne strony antologii zajmują plansze z zabawnymi rysunkami, wzbogacone dowcipnymi dymkami, tagami lub podpisami. Bohaterami kolaży są różne postacie, zarówno realistyczne, jak i groteskowe. Śmieszne, straszne, normalne, ale też dziwaczne. Pochodzą z fantastycznych światów, lub krain fantasy, albo otaczającej autora rzeczywistości. Wszystkie rysunki, w klimatach wczesnych prac Trusta, charakteryzuje czytelna, precyzyjna kreska. Kolejny short „Kandydat” jest ciekawym spojrzeniem na wybory prezydenckie. Komiks „Detektyw” to prolog dłuższej opowieści SF, umieszczonej w okrutnej dystopicznej rzeczywistości. Nowela „Bajka” zdobyła pierwszą nagrodę w konkursie na III OKTK. Przedstawia alternatywne zwieńczenie losu legendarnej, złej królowej. Wersja skanów plansz, zamieszczona w Komiks Forum, jest najlepiej zreprodukowaną grafiką Przemka, ze wszystkich późniejszych wydań. Nawet profesjonalnych. O tym dalej... :) Etiuda „Marzenia” pokazuje kontrast, między pragnieniami małego chłopca, a rzeczywistością. Impresja „Sen nocy letniej” odkrywa koszmary niemowlaka. Z kolei komiks „Polowanie” opisuje zabawną przygodę neo-jaskiniowców, uwięzionych od pokoleń w zrujnowanej kosmicznej arce. „Co ma wisieć - nie utonie” było zadaniem szkolnym Przemka. Powstało wstrząsające memento stworzone na bazie fotografii egzekucji z II Wojny Światowej. Kolejny, brawurowo rozrysowany „Ostatni bohater”, jest wizualną impresją w klimacie space opery. Ostatni short „E”, to humor z dreszczykiem. Pokazuje dziwną wizytę u lekarza.
Pomiędzy historiami umieściłem powiększone fragmenty kadrów z innych komiksów Trusta. Dalej znalazły się jeszcze pojedyncze grafiki, projekty plakatów oraz ilustracje SF, fantasy, horror, które opublikowano wcześniej w różnych czasopismach. Antologię zamknęła rysunkowa zapowiedź komiksu do scenariusza Jacka Waliszewskiego. Prezentowała ona niesamowitych, onirycznych bohaterów z tajemniczej, odmiennej rzeczywistości.
Przemkowi bardzo, ów Komiks Forum, się podobał. Nic dziwnego. Był to przecież jego debiut w formie indywidualnej publikacji. Wcześniej swoje prace prezentował w wielu różnych miejscach. Na wystawach, w gazetach, czasopismach oraz w poprzednim Komiks Forum. Lecz monografia była pierwsza :) Podczas pracy nad antologią starałem się oddać w pełni kunszt graficzny autora. Nie było to wcale łatwe, ponieważ Trust stosował różne techniki, tworząc swoje prace. Metody czasami bardzo trudne do jednoczesnej, właściwej reprodukcji. Oczywiście, w komiksach dominował kontrastowy rysunek tuszem. Lecz często sąsiadował z delikatnym, miękkim walorem ołówka. To było połączenie niemal, jak ognia z wodą. Niekiedy autor korzystał z fotografii, a nawet rzeźby. Ja natomiast byłem początkującym składaczem komputerowym ;) Samoukiem, ponieważ w tamtych czasach nie było jeszcze szkół nauczających nowoczesnych metod przygotowania materiału do druku, ani podobnych kursów. Musiałem więc rozwiązywać każdy problem samodzielnie. Jednak wydaje mi się, że wykorzystałem w pełni możliwości ówczesnej poligrafii. Co niezupełnie udawało się wielu redaktorom znacznie później. A niektórzy z nich mają kłopoty nawet dziś :( Potrzebne jest przecież odpowiednie zaangażowanie oraz stosunek do wykonywanej pracy :)
Realia wydawnicze z połowy lat .90 (ubiegłego wieku) były znacznie odmienne od obecnych. Skład komputerowy publikacji dopiero wchodził do powszechnego użytku. Przynajmniej w „małej poligrafii”. Możliwości obliczeniowe ówczesnych maszyn były dość skromne. Jednak redaktorzy nie potrzebowali zbyt mocnych komputerów. Wystarczyło, że były :) Jednak nie było jeszcze Internetu. Przynajmniej w publicznym użytkowaniu :( Na początku pracy nad wydawnictwem każdy materiał graficzny należało sfotografować, albo zeskanować. W tamtych czasach dominowała jeszcze fotografia analogowa, więc zdjęcia wymagały digitalizacji. Lepszym rozwiązaniem było skanowanie prac. Niestety, interfejsy wielu urządzeń nie były przystosowane do szybkiego transferu danych (nie było jeszcze USB), dlatego skanery korzystały ze specjalistycznych rozwiązań. Co oczywiście bardziej podnosiło koszty „wydawnictwa na biurku” (Desk Top Publishing - DTP). Drogi był już sam komputer. Profesjonalny, dwudziestocalowy monitor również nie był tani. Nawet zwykła drukarka laserowa (monochromatyczna) kosztowała sporo pieniędzy. Cena kompletnego zestawu DTP: komputer plus monitor, drukarka oraz skaner, była poza zasięgiem możliwości finansowych zwykłego grafika :( Dlatego pierwsze redakcje cyfrowe powstawały w studiach reklamowych, albo bogatych wydawnictwach. Lecz ubodzy entuzjaści nowych technologii jakoś dawali sobie radę :) Własne komputery składali sami, z budżetowych podzespołów. Podczas pracy używali mniejszego, tańszego, czternastocalowego monitora. Natomiast skanowanie i druk często „organizowali” w miarę własnych możliwości. Czasami odpłatnie (nieoficjalnie), albo „po znajomości” :)
Celowo nie wspominałem jeszcze o ważnym składniku wydawnictwa na biurku. Mianowicie o software. Czynniku niezbędnym do właściwego wykorzystania sprzętu oraz efektywnej pracy. Bywało z tym różnie. W początkowych latach rodzimej komputeryzacji programy najczęściej pozyskiwano z „powietrza” ;) albo komputerowej giełdy. Nie było innego źródła, bowiem nasz kraj objęty był embargiem technologicznym. Z biegiem lat, oraz powrotem do zachodniej cywilizacji, można było już nabyć oryginalne oprogramowanie. Lecz było one zawsze koszmarnie drogie, jak na możliwości finansowe człowieków z ubogiej krainy :( Na szczęście, niekiedy w ofercie pojawiały się brawurowe promocje. Co bardziej sprytni komputerowcy chętnie z nich korzystali. Sam kiedyś dostałem za friko cały pakiet Corela (zestaw programów graficznych), gdy nabyłem nowy skaner :)
Warsztat pracy skromnego składacza nie był zbyt komfortowy. Czternastocalowy monitor o rozdzielczości maksymalnej 1280x800pikseli nie nadawał się zbytnio do prac graficznych. Dużą część ekranu przeważnie zasłaniało menu używanego programu. Poza sporymi gabarytami całego urządzenia, monitor bardzo mocno świecił (bardziej niż obecne, najgorsze LCD), ponieważ był wykonany w technologii CRT. Miał wielką lampę kineskopową, jak bardzo stare telewizory :( Na takim ekranie czerń praktycznie nie istniała. Również bardzo skąpe było odwzorowanie koloru, lub odcieni szarości. Niezwykle ważnych składników wszelkich prac graficznych. Dlatego kluczem, do sukcesu w pracy, była świadomość własnych ułomności oraz zrozumienie przetwarzanej materii :)
Niesłychanym wyzwaniem dla grafika DTP było opracowanie skanu w kolorze. A nawet, jedynie w odcieniach szarości. O kolorze kiedyś napiszę jeszcze... Natomiast plansze monochromatyczne wymagały różnego podejścia. W zależności od stosowanej przez autora techniki rysunku. Cyfrowa obróbka obrazu, mimo możliwości użycia olbrzymiej palety kolorów, ma inną dynamikę interpretowania treści, niż ludzkie oko. Problem komplikuje się jeszcze bardziej w przypadku kopii rysunku w druku, na papierze. Rodzaj podłoża odgrywa niebagatelne znaczenie. Lecz czasami rozdzielczość obrazu jest mniej ważna, niż informacja o jakości każdego piksela skanu. Grafika czarno-biała (ciemny tusz na białym papierze) jest bardzo kontrastowa. W przypadku szczegółowego rysunku wymaga bardzo wysokiej rozdzielczości, ale dość skąpej informacji o walorze. Niestety, obecna poligrafia offsetowa ma sporą trudność, aby automatycznie oddać w pełni jakość grafiki oryginalnego komiksu. Szczególnie kiedy plansza jest pomniejszana. A dzieje się tak prawie zawsze. Wtedy drobne kreski rysunku „zlewają się” w całość, tworząc brzydką, nieczytelną plamę :( Natomiast ilustracje w szarościach (ołówek), albo fotografie, zawsze są rastrowane na poziomie naświetlania klisz, albo płyt drukarskich. Tym razem, podczas przygotowana materiałów dla drukarni, użyłem profesjonalnej (choć drogiej) naświetlarni. Naturalnie wiedziałem, że właściwa prezentacja prac graficznych, powielanych na papierze, wymaga od redaktora dużych umiejętności oraz doświadczenia. Ale chyba niezłe mi wyszło? :)
Przykładem niech będzie komiks „Bajka”. Autor, tworząc nowelkę, użył jednocześnie dwóch różnych technik graficznych. Rysunku tuszem oraz ołówka. Każda z nich wymagała od redaktora DTP innego przygotowania materiału do druku. Kontrastowy rysunek tuszem potrzebował wysokiej rozdzielczości. Natomiast „szara” część, rysowana ołówkiem, wymagała większej informacji o walorze. Obie wersje należało odpowiednio połączyć przed naświetleniem. Opracowanie takiego materiału domagało się nieco większej atencji od grafika, lecz efekt końcowy wart był dodatkowej pracy :) Niestety, podobnym zaangażowaniem, nie mógł pochwalić się redaktor Egmontu, kilka lat później. W 2000roku wielkie, profesjonalne wydawnictwo opublikowało na świetnym papierze (w twardej oprawie) „Komiks - antologia komiksu polskiego”. W zbiorze tym nowelka „Bajka” została potraktowana, jak zwykła plansza czarno-biała. Dlatego czarne detale zlały się w bezkształtną masę. Natomiast wiele elementów delikatnego rysunku ołówkiem zostało spłaszczonych nadmiernym kontrastem. Albo zniknęło w ogóle, w ciemnych obszarach reprodukcji, a zwłaszcza tych jasnych. Po prostu, subtelne szczegóły zostały z grafiki bezpowrotnie wyżarte. Nowe pokolenia składaczy komputerowych odwalały tylko swoją robotę, nie bacząc na konsekwencje :(
Przypominam sobie nieco odległe czasy. Kiedy Andrzej Deredos przygotował i wydrukował własny plakat na łódzki Polcon (w Dywilanie). Żeby odpowiednio przedstawić artyzm jego monochromatycznej grafiki, bogatej w pełne spektrum walorów (od bieli do czerni), musiał wykonać dwie płyty drukarskie. Jedna odpowiadała za kontrastowy rysunek. Druga uzupełniała wydruk walorem, stopniami szarości. Obie stanowiły całość. Papier plakatu został więc dwukrotnie zadrukowany. Niemal jak w przypadku barwnych reprodukcji. Bezspornie efekt tej skomplikowanej metody był bardzo zadowalający. Obecnie, w szczególnych przypadkach, nadal stosuje się podobne rozwiązania. Natomiast zawodowcy wiedzą, że czarno-białe fotografie w druku najlepiej wychodzą przy użyciu koloru :) Ale współczesne naświetlarki mają teraz możliwość odwzorowania pełnej gamy szarości, do głębokiej czerni. Dzisiaj jakość prezentacji ilustrowanych historii zależy bardziej od umiejętności grafika DTP, niż bezdusznej technologii.
Mnie również zdarzały się wpadki. Dość słabo wyszedł w antologii, kolorowy w oryginale „Sen nocy letniej”. Lecz wtedy nie miałem żadnego doświadczenia w obróbce barwnych plansz. Bałem się przedobrzyć, podbijając ciemniejsze partie grafiki, podczas konwersji na odcienie szarości. Dlatego ten komiks wygląda w publikacji dość blado. Chciałem żeby było dobrze, lecz mi się nie udało :(
Atoli nic nie były warte moje wszelkie starania, o właściwą promocję twórczości autora. Nawet mi nie podziękował za włożoną pracę. Przemek Truściński wkrótce zapomniał również o mojej antologii. Kiedy zaczął publikować swoje grafiki oraz komiksy w profesjonalnych wydawnictwach, w żadnym biogramie nawet nie pisnął o debiucie w Komiks Forum. Tak, jakby mój wkład, włożony w popularyzację dorobku autora, zupełnie nie istniał. Już nie pamiętał o dwóch stworzonych przeze mnie monografiach Trusta. Zapomniał również o wystawach, czy ekspozycjach, które dla niego organizowałem. Jednak największą przykrość Miszcz sprawił mi kilkanaście lat później, kiedy zaczął mnie podejrzewać o robienie dodruków jego „nieistniejących” Komiks Forum. Ale czego innego mogłem spodziewać się od tak hołubionego artysty narodowego :( Przemek zapewne myślał, że antologie z udziałem jego „genialnych” prac sprzedają się jak „ciepłe bułki”. Jakże się mylił. Napiszę o tym jeszcze...
Tekst został napisany człowiekiem.
Nieznana historia Komiks Forum
Numer pierwszy
- komiksy łódzkiej grupy Contur
Trust
- monografia Przemka Truścińskiego, komiksy, grafiki
Naznaczony Mrokiem
- historie fantasy oraz „komiks życia” Wojtka Birka